czwartek, 29 grudnia 2011

Wzbiera się na burzę..

Tak wiele smutku i złości gdy ciskasz piorunami
Gdy fala morska zalewa miasta, łzy ciekną po policzku
Gdy łzy ciekną po policzku, wzbiera się na deszcz
Burza z czasem nadchodzi, tyle złości wylanej
Matka czasem powiadała: Postępuj prawo i mów miłosiernie..
Ona jedna się nie myliła, teraz gdy jej brak, to boli, jest kto inny
Razem dokonamy cudu, tylko sił potrzeba.. tak myślę

Dzień

Nadejdzie taki dzień, w którym słońce przygaśnie, w którym księżyc usunie się w cień
Nadejdzie taki dzień, w którym zwierz się schowa, w którym królowie ulegną
Dzień który zapamiętamy, dzień który będzie wieczny, dzień który przyniesie coś nowego
Nadejdzie taki dzień, w którym śnieg nawet najbielszy stopnieje, w którym gwiazdy się schowają
Nadejdzie taki dzień, w którym rośliny splączą się w koronę, w którym muzyka ucichnie
Dzień który razem przeżyjemy, w którym będziesz Ty i będę ja, ponieważ to dzień..
Dzień na którym czekamy..

poniedziałek, 26 grudnia 2011

Far over the Misty Mountains

Wzgórza zalały się łzami na wieści o twej śmierci
Ptactwo wszelkie opuściło swe skrzydła w milczeniu
Słowa unoszą się jeszcze między skałami
Deszcz wzbiera na swej fali przestróg czarnych
Zamglone góry gdzieś daleko, jaskinie pełne ciemnych przestworzy
Wiatr szumi jeno tam w oddali, drzewa zapaliły się krwistym ogniem
Dzień w którym wszystko umarło, dzień w którym śmierć Cię zabrała..
Umarłeś, dla nich jesteś martwy..

Liczysz gwiazdy..

Liczysz gwiazdy synu, spójrz na księżyc, cóż tam widzisz?
Tato widzę tam więcej niźli się wydaje..
Wszechświat cały twój kiedyś będzie, odkrywać horyzonty będziesz synu.
Niejeden anioł jeszcze zleci tu na ziemię by cię za dłoń poprowadzić.
Tato, już Anioł zagościł u mnie..
Pamiętaj o wykształceniu to też ważne
Tato, wiem, słyszałem..
Cóż więc chcesz ode mnie usłyszeć synu?
Dlaczego..
Tak wiele mnie ominęło, synu. Dasz sobie radę, nie zawiedziesz nas.
Nie mam kogo..

niedziela, 25 grudnia 2011

Słowa

Słowa pisane mogą tylko zranić, nie przepraszaj za deszcz
Swym wzrokiem pokazujesz tylko jedno, nie przepraszaj za burzę
Idzie z Krzyżem Kobieta, Ty jeno jej kamienie pod nogi dorzucasz
Brzemię swe dzielisz na wszystkich, pęknięty duch w różne strony
Śnieg sypie, wiatr wieje, zbiera się na burzę, Pan i Władca w gniewie
Cóż z tego że przepraszasz za deszcz, za burzę..
Jeno zawsze tak samo, słowa ranią..

sobota, 24 grudnia 2011

Święta

Wiatr za oknem wywija płatami śniegu, układa go w całość
Gdzieś tam na niebie wielkie sanie Mikołaja pędzą, Gwiazdka czeka na swą kolej
Szron na szybie układa się w obraz, choinka już oświecona
Ognisko domowe zapalone, siadamy przy stole..
Lecz czemuż z kuchni wrzawa? Czemuż mych uszu dochodzą łzy?
Cóż to ja widzę przed sobą, dlaczegóż taka wrzawa?
To święta..

czwartek, 22 grudnia 2011

Dolina Jesienna

Szklana Dziewczynka przemierzyła krainy łez wiele razy, świat dalej ślepy na mrugnięcia oka..
Wodospad spływa zboczem góry wprost do jesiennej doliny, śnieg przybywa zza gór
Mroźny wiatr niesie dni ze sobą, jeszcze tafla wody wzbierze raz ostatni przed końcem
Dalej zamarznięta pokrywa jeziora, pęka w czasie a grad wciąż niesiony przez wiatr
Skały pękają, rzeka uwolniona zalewa dolinę jesienną, śnieg przybywa zza gór
Lecz Matka Natura ongiś zasnęła na tych polach zieleni, teraz się budzi..
Obudź się Matko! Spójrz co się dzieje z Twym światem!
Obudź się Matko!

wtorek, 20 grudnia 2011

Dusza Kryształowa

Matko Sparto, gdy ja zniknę, weź pod swą pieczę mą duszę kryształową
Otocz opieką mą duszę, tak jak ongiś broniłaś me drewniane serce
Na wojnę wyruszam, bronić Sparty zamierzam, Matko Sparto obroń Ty mą duszę!
Duch mój ran wielu zaznał, siły mu ześlij, Matko Sparto, mię zostawszy weź duszę!
Ona z dnia na dzień coraz słabsza, walczy lecz obrona upada, kończy się
Matko Sparto! Prośbę ślę do Ciebie! Uchroń mą Duszę Kryształową od złego!
Matko Sparto! Wygnawszy mnie, otocz opieką mą Królową!

poniedziałek, 19 grudnia 2011

Łzy smutku

Jak orzeł na wietrze, co przyniesie nowy dzień?
Leć orle szlachetny, powiedz co się zdarzy!
Duch walki i krew Sparty w żyłach! Ot siła!
Król Leonidas poległ owymi czasami, uczcijmy Go!
Pokonajmy siebie! Odwagi Sparto! Mury nie skruszeją!
Matko Sparto, cóżem uczynił byś mnie wygnała?
Włócznia mą bronią, tarczą mą obroną! Spartiata..
W noc burzliwą staczamy walkę, trzystu pada w krwi wrogów
Ostatni Król nasz zalany strzałami wyjękuje słowo przed śmiercią:
Królowo..
Matko Sparto, cóżem uczynił byś mnie wygnała?
Pioruny trzaskają, Posejdon w gniewie! Sparta spotkała Persję!
Starcie Tytanów - uwolnieni z Tartaru brną z lodowatym wiatrem!
Na przedzie Hades prowadzi ich do walki! Sparto! Gdzie Twoi wojowie?
Matko Sparto, cóżem uczynił byś mnie wygnała?
Tak uzbrojeni jesteśmy, gotowi do walki, przeddzień bitwy
Królowa w smutku, Król poległ, Matko Sparto dopomóż!
Wygnany drogą swą podążam, lecz wrócę do Sparty!
Matko Sparto!

niedziela, 18 grudnia 2011

...

Spowiły ciemności, chmury przysłoniły słońce, zbiera się na burzę
Zeus raz ponowny burzliwy ma dzień, Posejdon wzbiera na gniewie
Odyn zamyka drzwi do swego domu, Valkyria ukrywa się po kontach
Gabriel zmęczony opada na skałę, Michał na drugim końcu ziemii
Gwiazdy się schowały, wszystko zamarło, schowało się skrycie
Cień omamił mnie, zwierzę niczym głodny tygrys wbiegło w nasze szeregi
Chowam się w kont..

Synowie Odyna

Jak wojownicy przedzieramy się przez morza! Jak Wiking w łodzi szlachetny!
Mieczem mym są przyjaciele obok! Ramię w ramię staniemy do walki!
Tarczą słowa widniejące na papierze! Lecz nic nie złamie mego serca, bo..
Klątwa to niczym podobna do innych! Z pokolenia na pokolenie!
Czas to przerwać, rzecze mędrzec! Wygraj walkę z samym sobą!
Lecz nie złamię się, bo..
Niczym mi pioruny, zagłady morskie, jeno klątwy się lękam!
Krocząc dalej widzę starcia przeróżne! Czas mych walk w niepamięć na czas!
Ramię w ramię staniemy do walki! Lecz nic nie złamie mego serca, bo..
Kroczmy dalej wszyscy razem, synowie Odyna! Nic nie złamie naszych serc!
Klątwa ma powraca, jak każda inna! Każdy stacza bój z samym sobą..
Lecz nic nie złamie mego serca, bo mam Ciebie..
Wiarą i nadzieją trwam w myśli o Twym sercu które nie może złamać się!

"Nienazwane i niekochane"

Jest takie miejsce gdzie tylko Ty i ja możemy iść
Jest taki czas w którym winniśmy się tam znaleźć
Miejsce wyższe ponad łzy, duch wolniejszy jest w przestrzeni
Każdy ma swoje miejsce, do każdego kroczy powolutku
Lecz ono nie jest zbawieniem, ono nie jest pomocą
Ono nie jest domem, ono nie jest kostnicą, ono nie jest nawet Kościołem
Ono nie jest miejscem dla żyjących..
Oddając duszę cząstka nas zostaje wśród żywych..
Kochając, pamiętając, tęskniąc..
Omijajmy te miejsce przez lat wiele..
Łzami się zalałeś, smutkiem otuliłeś, te wyższe miejsce nie dla Ciebie, proszę..

piątek, 16 grudnia 2011

Przed wojną..

Noc otula Cię gdy czas udręki nastaje, lecz przed tym ciężka walka
Patrzysz wzorkiem swym na przeszłość, sięgasz dalej w przestworza
Myśli spowite cieniem, odległa kraina dawno zapomniana, Królestwo Upadłych
Wojna niegdyś przegnana wraca z siłą, walczysz całą piersią Woju, lecz czy to wystarcza..
Nic nie jest tak jak wyglądać winno, przybywasz z brakiem siły, woli i co dalej?
Czy mój świat się kończy? Czy Twój świat się kończy?
Widzisz przebijające się światło przez czarne chmury.. dla mnie już dawno zniknęło znad Twych oczu
Cierpienie i smutek przysłaniają niczym powieki i ciemność ogarnia Cię..
Pamiętasz jeszcze mnie?
Przed wojną..
Byłem tym który chciał być Tobą..

Wszechobecna moc..

Wszechobecna moc podążająca cieniem za mną, niby czerń poświaty mego ducha
Krocząc dalej spodziewając się krat końca dróg, widzę cień, białe światło
Ściany tunelu ciemniejsze, przemawiający głos w tle, dotykasz mnie w większości z dróg
Siedem dróg łączących się na końcu, to przeznaczenie, długa podróż przed nami
Stoję na mych nogach, sny się korzą za mną Cieniem moim, imię zapomniane!
Pusta cześć pokoju gdzieś na świat ma drzwi, oknem wiatr się wdziera
Zapadam w sen, śnię śniąc, pustka, nic nie jest tak jak wygląda..
Jednak ktoś mówi: Spójrz w górę!
Patrzę.. uśmiech oczu Twych!

czwartek, 15 grudnia 2011

Kot na skale

Księżyc świeci na niebiesko, gwiazdy wiszą w poświacie czerwieni
Słońce gdzieś po drugiej stronie, mroźny wiatr przedziera się przez skały
Kot siedzi na czubku pagórka wielkiego, patrzy już za spadającą gwiazdą
Czerwone diamenciki lecą z nieba, rozświetlają oczy Kota, fascynacja..
Anioł na skrzydłach swych wraz z Gwiazdą spada z nieba, pada na ziemię
Gwiazdę swą zgubił w locie, teraz szukać mu trzeba..
Dniami, tygodniami, błąkał się po lasach, łąkach i pagórkach
Przyszedł dzień gwieździsty, na łące Ją spotkał, w trawie leżała samotnie
Otulił skrzydłami i wzleciał ponad głowę Kota, ten się skulił i zasnął, na skale..

środa, 14 grudnia 2011

Tak nie umrzemy

Dostajemy rozgrzeszenie na końcu naszych dróg, wtedy żyjemy wiecznie
Przeżyjemy każde huragany, każde powodzie, każde wybuchy, każde łańcuchy
Nie umrzemy w ten sposób, będziemy żyć dalej - tak być musi i niczego zmienić nie chcemy!
Kończ nasze cierpienia! To już czas! Śmierć zabierze tylko w potrzebie! Po cóż nam ona teraz?
Połączmy swe dłonie w dniu huraganu, bądźmy przy boku siebie, przeżyjemy!
Czasy się zmienią! Wiara! Nadzieja! Wartości ponad siłę której brakuje! Lecz pamiętajmy!
Nie umrzemy w ten sposób, będziemy żyć dalej - tak być musi i niczego zmienić nie chcemy!
Kończ nasze cierpienie!

Zegar tyka!

Biegnij z czasem bo zegar tyka tyk! Wilki się gromadzą, uczta będzie syta!
Pan i Władca nakazuje: "Biegnij dalej niż Twe życie!" A Ty biegniesz, zegar tyka tyk!
Wskazówki przesuwają się wciąż w lewo, czas ucieka! To sen!
Przepaść się szykujesz do skoku, spadasz w dół, lecisz powoli! Bo zegar tyka tyk!
Mijasz okna przeznaczenia, drzwi rzeczywistości, wiesz jak było jest i będzie!
Łza ucieka w górę, lecisz jak Sokół w Ramiona Smutku! Zegar tyka tyk..
Bezkarny czas niszczeje nas, świat jest mały! Mijasz ludzi niewiedzących!
Wskazówka wybija dwunastą godzinę uszu Twych melodia! Zgubion jest tak zgubion!
Czas dobiega końca, wspomnienia mijają, Ramiona Smutku otulą, padasz na kolana
Zegar od nowa tyka tyk, czas leci dalej a Ty razem z nim płaczesz..
Zgubion ten który słucha! Zgubion ten który widzi! Zgubion ten który! czas pokaże..
Zegar tyka tyk!

wtorek, 13 grudnia 2011

Przepis życia marność

Cztery sfery upadają, płyty ścian mych połamane, gruz zbiera się pod filarami
Wiedzie nas żądza krwi, siła nieuległych, Ci co przetrwają, chwałą się okryją
Już kolejne płyty w strzępkach, dymy ognisk w gruzie zapalonych, oczy bolą
Dzień z pamięci wyjęty, powraca, zgubiony jest ten co patrzy..
Przepis życia marność, ulegamy żądzy krwi, w sercach nieuległych
Kryje się ktoś pośród łez, w sercu tlą się dymy, ognisko prawie ugaszone
Budowanie jest tu zbędne, najpierw skończ co wpierw zaczęte, ulegamy żądzy krwi
Serca nieuległych kryształem pozłacane, siła w tych tlących, serce obolałe
Ulegamy żądzy krwi, cóż nam pozostało..

niedziela, 11 grudnia 2011

Dzieje

Dawno temu, dawnymi czasami, mały chłopiec biegał wesoło po trawie przed swym domem
Raz na jakiś czas grywał tam z naturą, bywały dni gorsze, bywały i te lepsze, jak na co dzień
Dnia pewnego, dawnymi czasami, mały chłopiec wrócił do domu swego i nie zastał tam nikogo..
Szukał wszędzie, lecz.. tam nikogo nie było, więc chłopiec ów wybrał się w drogę, coś w nim pękło
Zamieszkał ponownie po czasie jakimś w domu, lecz to był inny dom..
szary chłopiec - tak nazywany - dorastał tam gdzieś w koncie domowego ogniska, niby dobrze
Bywały dni gorsze, bywały i te lepsze, jak co dzień, lecz czuł się zagubiony, pytań było wiele
Aż pewnego dnia spotkał najmniej oczekiwaną osobę w swoim życiu, Dziewczynkę..
Coś urosło między nimi, i tak szary chłopiec stał się drewnianym chłopczykiem
A Dziewczynka, Szklaną Dziewczynką..
~Oddam serce i duszę za to byś była wolna~

sobota, 10 grudnia 2011

Twarz bez..

W lustrze się ktoś odbija, patrzy naturalnie
To twarz bez imienia..
Oczy postarzałe, policzki opadłe, nos po złamaniu
Do ust łzy spływają, włosy do tyłu zaczesane
Dłonie na umywalce spoczęły, popękane
Myśli w szarości poplątane, dom gdzieś daleko
Idziemy szarą ulicą, wszystko spalone..

czwartek, 8 grudnia 2011

Wersów kilka dla Ciebie

Twe oczy mówią mi wiele, patrzę w nie i świat koloryzuje barwy ducha jakoby pogoda sprzyjała

Zielone polany rozprzestrzeniają się na źrenicach Twych oczu, a z końcówek Twych rzęs diamenty spadają
Mrugnięcie oka Twego jest dla mnie znakiem, Szklana Dziewczynko, ciepło bijące od Ciebie otula mnie do snu
Łezka kręci się w oku na widok smutku który zagościł na Twych czerwiennych jak płatki Róży, ustach..
Nic innego się dla mię nie liczy jak Twa radość, smutek, siła.. miłość!
Ileż Ty mi chęci i siły do życia dajesz Aniele, tego nawet nie wiedzą Bóstwa wszelkie!
Gdy oczy Twe przenikają mą osobę, czuję jak serce krzyczy radośnie we mię!
Myślami gdzieś błądzę po Twym ciele, dotyk Twój kojący, dreszcze mię przechodzą
Tym zamykam me wersy, miłością..

środa, 7 grudnia 2011

To niebo!

Jam poetą, słowa mi nie obce, Tyś mą kryształową Koroną Wieczności
Dni jeszcze cztery pozostały, Korona się wzbogaci o diament
Słowami wyjawiam sekrety me, gram na liniach kartek
Słowa Cię otulą w noc zimną gdy mnie zabraknie
W pamięci zawsze siedzieć będą Ci me słowa
To nie pustka, nie więzienie dla literek
Tyś mym szczęściem i siłą jest
Słowa me w pamięci
To nie pustka
To niebo.

poniedziałek, 5 grudnia 2011

Morska fala gniewna

Cisza błoga, ucho kojąca, puste muszle w koło..
Fale morskie się spieniają, biały ocean morski wylewa swe smutki
Czerń statkami przybywa, porty zasiedla, coś się budzi, źli ludzie są tu
Życie morskie łapie oddech, czuje ich obecność.. Są wśród nas
Płyta morska pęka, najpierw dłonie, potem ręce, wychodzą Odważni
Strachliwi kryją się za kamieniami, morski zwierz poluje
Porty są tuż tuż, Oni się zbliżają, moc ich prawa boska
Czarne perły Twego naszyjnika święcą w nocy, blask gwiazd daje im drogę
Sprawiedliwość na przedzie, mieczem wymachuje, ich ręce postrzępione
Idą na spotkanie, porty już tuż tuż..
Ogniska domowe się świecą, tak rzecze Bard w dniu wiosennego przesilenia
Woda morska się spieniła, gniew Boga wychodzi wraz z poranną falą!
Nacierają! Boży Bojownicy! Porty palą! Domy grabią! Boży Wojownicy!
Staną Im naprzeciw ocalali, krzesła w dłoń - bij i wal po łbie!
Usta jej pikantne, krwią się zalewają, porty palą!
Źli ludzie pierzchną gdzie się da! Róg już w uchu gra! Co to? Kogo niesie z tak daleka?
To Król i Królowa w zbroje odziani, jadą na wojnę..
Kamienie morskie z falami przychodzą, zapory rozstawione!
Nikt nie przejdzie! - krzyczy Boży Bojownik
Tarcze potrzaskują, miecze pękają, Posejdonie!
Gdzie Twój Trójząb! Gdzie twa Prawa Ręka Morska się podziewa?!
Zeus Pan twój się gniewa! A ponad Wami jest On!
Bóg!

Biegnij biegnij

Serce w gardle buszuje, razem ze mną wszystkim dyryguje
Ręce me opadłe, płaczą razem z łzami w które popadłem
Forma czekolady, płynie po ciele mym jak strumień wody
Czerń szlakiem wiedzie za mną, słowa z kartki uciekają
Kamieni wiele po drodze, diamenty rozsypane na podłodze
Potykam się o jeden..
Padam na drewno, łączę się z nim w jedno

niedziela, 4 grudnia 2011

Kamienie nad rzeką

Łąką się przechadzasz w blasku wiosennym, zima już nadchodzi, jeszcze jej nie widać
Spotykasz lisa, piękne zwierzę, chytra to istota, lecz prowadzić jest przewodnikiem
Kamienie nad rzeką, leża już lat sto, kto doliczy do dwustu, ten przeżyje zimę
Śnieg już pada przed oczyma, polana jest biała, ktoś już liczy do dwustu, burza się zbiera
Matka jeszcze w pracy, Ojciec siedzi przy stole, zaczyna się uroczystość, nie bądź jak ja
Burza mija, promień ogrzewa, czemu tak? Odszedłeś, idziesz teraz za rękę z przyszłością swą
Bóg nie odbierze mi Ciebie, Aniołowie będą bronić, nikt tego nie zrobi tak dobrze jak Oni
Bóg nie chce odebrać, nie wiem co chce, tygodniami się zamyślam, Gabrielu dopomóż
Tygodniami już pijałem, za twe zdrowie wychylałem, bo nikt nie odbierze mi Ciebie
Kwiaty rosną już wysoko, owoce z drzew nie spadają, bo nikt nie odbierze mi Ciebie
Śnię piękne sny, chodzę w nich z Tobą, bo nikt nie odbierze mi Ciebie Kochanie
Gwiazdy spadają, życzenia wymyślają, księżyc oświeca, słońce ogrzewa
Bo nikt nie odbierze mi Ciebie!

Śpij i śnij - synku

Modły wznoszę w górę, jak me ręce drewniane w górze zawisły
Klęczę na lodzie, zimny wiatr okalecza oczy, łzy marzną na wietrze
Matko, chwyć mię za dłoń, pomóż mi podnieść się, a Bogowie są
Ukarz mi czym miłość jest, cóż uczynić mam Matko?
Ojcze, czymże jest świat dla Ciebie, czym Syn twój jest ?
Dwie sprzeczne istoty, nie bój się będziesz bezpieczna..
Nie bój się będziesz bezpieczny.. Dom ojców już czeka
Wieczór się zbliża, układasz mnie do snu, Matka całuje w czoło
Śpij i śnij - synku.
Czymże jest wasza miłość?
Nie potrzebna.. odnalazłem swą własną miłość. Dającą mi siłę
Wasza jest zbędna, kłamstwa z waszych ust niczym plaga
Domowników nie posiadam, sam w domu, lecz serce me nie jest samotne
Jestem bezpieczny..

sobota, 3 grudnia 2011

Dusze w kręgu

Dusze w kręgu zakręcone, tańczą niby ogniki podczas rytuału
Iskry ogniska padają na strony prawe, człowiek gra na lutni, dusze w koło
Kłoda obok leży, drewniany chłopczyk trzyma swą Szklaną Dziewczynkę
Ogniki odbijają się w Jej szklanych oczkach, dłonie Ich się splotły
Dusze obeszły w koło Ich, coraz bliżej podlatują
To są Ci którzy widzą prawdę

piątek, 2 grudnia 2011

Lodowaty deszcz brnie jak fala przez niebo..

Lodowaty deszcz brnie jak fala przez niebo
Korzę się przed Tobą, pioruny trzaskają
Korzę się przed Tobą, grad przedziera linie wiatru
Klęczę już na kolanach, padam na dłonie
Skóra pęka pod zimnem kamieni
Kolana obite od ostrych krawędzi
Zaciskam pięści dalej klęcząc, piorun uderza gdzieś obok
Drzewo trafione zapłonęło, trawa mokra od deszczu
Iskry padają niby ogniki tańczące nad ciałem pokonanego
Ciepło coraz bardziej bijące spod kostek
Kości kruszeją, upadam coraz niżej, już prawię leżę
Światło z nieba mi drogę oświetla, nagle podnoszę się
Skóra popękana, kości słabe, kolana obite, lecz coś jest
Coś podniosło, klęczałem przed Tobą, czy to Ty?

Nagrodą za to..

Przysięgę Słowiku składałeś, rzekłeś być zawsze tam gdzie Cię potrzeba
Nagrodą za to jest odpoczynek, oczy twe do snu kładę, zaśnij mały Przyjacielu
I Ty Orle, symbolem sprawiedliwości i siły jesteś, rzekłeś być sprawiedliwym dla domu
Nagrodą za to jest wieczny spokój, serce twe wypełni radość, odleć na swe łoże Orle
Ty Niedźwiedziu, symbolem potęgi i zwycięstwa jesteś, miażdżyłeś zło jak tylko mogłeś
Nagrodą za to jest sen, długi wypoczynek dany Ci będzie, odejdź teraz
Czegóż żąda najznamienitszy Król, Lew? Władzę już posiadasz, natura po twej stronie
Czegóż więcej?
Każdy odebrał swą nagrodę, jam jest tym który nadaje Wam to wszystko
Ja na nagrodę nie zasłużyłem, pisane wam jest dużo, idźcie teraz, śnijcie i śpijcie
Bo o świcie, wasza służba znów się zacznie, niedźwiedź bronić będzie Królewny
Lew strzec prawa w lesie, Orzeł z nieba oczyma swymi będzie dopatrywać złego
A Ty Słowiku, zaniesiesz jeszcze nie jedną wiadomość do Lubej człowieka..

Poselstwo

Wnoszę poselstwo! - krzyczy słowik
Któż Ci nadał tą moc? - pyta Sędzia Sprawiedliwy
Jeno miłość noszę, spowiadać się nie muszę!
Powstrzymaj swój dzióbek Ptaszku mały, ot to pytam
Wybacz, Panie Łaskawy, lecz modły przynoszę
Otóż wysłuchać Cię chcę piękny Słowiku
"Garbaty się uśmiecha! Dni są policzone, liczy on do stu!
Cóż ma zrobić Kochanek jak się modlić tylko pozostało?
Więc apeluję ja do Ciebie Panie Sprawiedliwy,
modłów wysłuchaj, jeno pomóż!"
Czyn twój hojny jest Słowiku mały,
Ja rzecze do Ciebie Ptaszku:
"Małyś jeszcze, tyle smutku na swe skrzydła niesiesz
Lecz radości.."

W oczach twych

Kamienie z nieba lecą, grzmoty już tu słychać
Lodowate powietrze, ręka Boga się nie ugnie
Grad z iskrami się dołącza, świat pada na kolana
Liczy ktoś do stu, na dwieście zagłada nadejdzie
Lodowate powietrze, ręka Boga ponad nami
W oczach twych widzę świat mój cały
Na dłoniach twych przyszłość wyryta
Linie ukazują wszystko co się stanie
Chwytam twą dłoń, linie się łączą

czwartek, 1 grudnia 2011

Poeta pod drzewem

Pisarz młody przeszedł przez polanę, usiadł pod drzewem
Wyjąwszy pióro, począł pisać na kartkach, słuchaj jeno:
Tyś Mą koroną szczęścia jest o Lubo, Tyś słońce objąwszy oświecasz drogę Mą. Gwiazdy ponad drzewami wiszą nocą, Ty Kochanko przelatujesz tam między nimi, szepcząc im słodkie słówka do uszek, Tyś Gwiazdo Ma utulasz Mię do snu, księżyc razem z Tobą przez okno domostwa Mego wpada i strzeże Mię. Dzień wstaje i cienie odchodzą, a Tyś Kochanką Mą, Królową z Koroną, Tyś Miłością życia Mego..
Uśmiechnąwszy się Poeta, odkłada pióro, po czym wstaje i odchodzi..
Przylatuje słowik i wiadomość zanosi..

Słowa nie mówią ani słowa..

Wizja apokalipsy, niczym ogień w przedpokoju
Frunę do kąta mego, tam ogień rozszalały kręci się
Nie wiedza się rozkręca, uciekam dalej..
Mijam kolorowe wiadomości, łzy spływają po ścianach
Koniec świata, trwała miedź, kryształy, diamenty
Kopia mnie gdzieś ukryta, schowany w przestworzach
Wiatr nabiera, burza idzie, czuje to..
Ukryty gdzieś głęboko, zaczyna się..
Maska na mej twarzy, trudy i siła, potęga
Oczy twe błądzą, głosy wzbierają, odbijają się echem od czterech ścian
Pustka w tobie, szacunek nie okazany, dalej siedzisz
Nowy władca przybywa, piekło jak krucjata, burza szaleje
Zeus, Pan Olimpu piorunami targa! Słowem nie przemówi
Ochłoda, zimny wiatr, wyjdź z ukrycia - szepczą duchy
Coś się burzy, wchodzę w wir morski, pochłania mnie
Dalej mknę przez polany łez, ściany zabite deskami
Głos się urywa, przegrywasz pokonany, padasz na ziemię
Zamykam cztery ściany, jeszcze jakieś dźwięki
To okrzyki po wygranej bitwie!
Lecz to tylko bitwa, prawdziwa wojna się zaczyna..
Kolorowe wiadomości minęły, teraz siedzę
Słowa nie mówią ani słowa..

środa, 30 listopada 2011

Radości Bogom!

Widzisz tam w oddali już coś zmierza..
Mgła gęsta lecz widać już tu światło!
Stań na brzegu, może to Oni!
Piasek wbija Ci się w stopy, stój tam dalej!
Nie mów ani słowa, ktoś tu zmierza
Wyjdźcie z ukrycia - się nasuwa..
Coraz bliżej blask oświeca, oczy twe zmrużone
Patrzysz..
To łódź wielka tu już płynie!
Radości Bogom!
Kryształami wysadzana, złotem oprawiana
Kimże są Ci marynarze?
To My!

Kryształowa łódź

Drewniany chłopczyk zapłonie! Jego serce spłonie w ogniu bezbarwnym!
Lecz cząstka jego zostaje! Duch jego zawsze będzie!
Ogniu odejdź, zostaw!
Szklana Dziewczynka zapłacze! Jej kryształowe serce pęknie!
Lecz cząstka ich zostanie! Ich dusze zawsze razem!
To jest to co może być a być nie musi!
Więc dalej! Biegnij dalej!
Szklana Dziewczynko!
Drewniany chłopczyku!
Cóż to za uczucie bez was..
Płyniecie dalej, to was trzyma
Łódź wasza schronieniem, kryształowa łódź..

wtorek, 29 listopada 2011

Dom

Drewniane deski odpadają, kamień kruszeje
Szkło pęka, drzwi wypadają, futryna zgniła
Klamka zardzewiała, stara szafa dziurawa
Podchodzisz, chcesz zapukać, lecz strach
Strach przed tym że deski pękną
I dom się zawali, lecz przekraczasz próg
A tu coś niespodziewanego..
Wpuść mnie - krzyczy ktoś
To dom..

Słowa

Piszesz z nadzieją, piszesz słowami
Pióro swe w rękę weź, nie ględź
Niech i to stanie się twą dłonią
Boli czarny tusz na papierze
Papier potargany, w koszu ląduje
Następna kartka, nic, słowa umierają
Lecz tu przebłysk, pomysł wpada!
Cóż za ochłoda!
Napisać coś pora!
Bierz pióro swe!
To słowa leją się
Trzymaj je mocno!
Bo pouciekają!

Kryształowe serce pnia

Wzgórza obrosły zielenią, drzewa postarzały się
Pagórki na tyle stare, lecz pamiętają
Domek spalony, lecz trwały..
Jezioro ognia po środku, wszystko się zmieniło
Dawno tu nie byłem, deski wspomnień
Gwoździe przebijane, młotek w ręku
Ptaki tu czasem przylatują, jeszcze jakaś magia jest..
Magiczne drzewo, z niego wyszedłeś
Pamiętasz?
Tyle wspomnień..
Dawno Cię tu nie było, chodź..
Witaj..
Otulimy Cię kryształowym sercem pnia..
To twój dom.

Światło..

Widzisz? To jest słońce..
Widzisz? To jest księżyc..
A widzisz to? To są gwiazdy..
Widzisz to wszystko?
To jest światło..
Światło nadziei..

Zamknij teraz oczy Swe Starcze

Starzec zamknął, odszedł od pianina..
Zamknął oczy..
Życie Mu minęło, przez palce uciekło
Jeśli kochasz, poczekaj, zamknij oczy
Przysięgam, jeśli kochasz, przybędę..
Zamknij tylko Swe oczy..
Na drodze niebiańskiej się spotkamy
Szczęście Ojca dane Nam..
Wchodzę już schodami, jeszcze długa droga
Wiem, że czekasz na Mnie tam, złapię Cię..
Jeśli kochasz, poczekaj, jeszcze trochę..
Mijam już przystanek, ludzi pełno..
Brama jest tuż tuż, zaraz będę..
Czekaj jeśli kochasz, czekaj zaraz będę..
Już blask włosów Twych Anielskich widzę..
Ale cóż to.. podchodzę..
To nie Ty.. gdzie się podziałaś?
Gdzie się podziałaś.. pyta starzec..
Starcze, nie czekała, to nie Twoja wina..
Zamknij teraz oczy Swe, niech Ci się przyśni

poniedziałek, 28 listopada 2011

Nie bój się, będziesz bezpieczna,,

Twoje łzy, są jak grom z nieba
Szare chmury ponad nasze głowy
Grad raniący skórę, przebija się przez płachtę śniegu
Poczerwieniały puch od krwi, tyle smutku w nim
Nasze kroki już zakryte, śnieg zasypał
Zamknij swoje oczka, wymarzone miejsce
Widzę to, normalne życie, z problemami
Nie bój się, będziesz bezpieczna..
Ale czy to wystarcza..

niedziela, 27 listopada 2011

Valkyria

Valkyrio! Coś czysta jak łza! Córo Odyna!
Podnieś mą dłoń poszarpaną niczym kora
I powiedź mię do siedziby Ojca naszego!
Valkyrio! Diamenty twego serca! Otulą mię!
Odyn, ojciec nasz wesprze! Młota swego urzyczy!
Zawiedź mię do domu, do Valhalli, tam me miejsce
A mą miłość do Niej słowik zaniesie, czuwaj na nią Valkyrio
Czuwaj Valkyrio!

Niestrudzony sił miał wiele..

Widziałem Go tego dnia, leciał ponad głowy nasze
Niebiańskość jego ponad chmury się wzbijała
Niestrudzony sił miał wiele, tak się wzniósł w przestworza
Wiatrem jego słowa, skrzydła jego mocne
Pierwszy raz gdy Cię ujrzałem, serce me zadygotało
Leciał tak już słowik, o Aniele!
Widziałem Cię dnia tego, jak leciałeś ponad głowę mą!
O Aniele!
O Aniele..
Wzlatuj ponad głowę mą i patrz, i pilnuj.. nas.

Archaniele

Sępy krążą nad Mą głową i gdakają
Jednością są realia, to jest niby wszystko
Lew zębiska swe wyszczerzy, ryk donośny
Przetrzymują mnie w pułapce, gdzie tu pierzchnąć?
Własna klatka, budowana przez lata, deski jej już zbite
Nie, to trumna, deski zbite..
Gwoździe nabite..
Klatka jest z żelaza, hart ducha i żelazo ciała
Lew nie przegryzie, sęp nie przejdzie
Twarda stal, mury mego zamku
Baszty niby mocne i strzeliste
Potężna brama, nic nie przejdzie
Sępy przelatują, niedźwiedzie przechodzą
Na przedzie lew niby król
Klatka już słabsza, lecz nie moja
Dzielimy ją z innymi, nawet z tymi
Sępy już gryzą, niedźwiedź swą łapą przygniata
Lew zagryza ludność Mą, ludzie padają
Horror dnia białego, krew na każdym zakręcie
Ciał pełno, zwracają się dni przebyte..
Lecz czym że jest ta przegrana, skoro jeszcze stoję
Na górze przede mną, stoisz Ty, Aniele
Z Tobą sił mi nie brak, teraz mogę brnąć dalej
Teraz Miecz Chwały przebije skórę niedźwiedźia
Strąci z nieba sępy, lew się ugnie
Archaniele..

sobota, 26 listopada 2011

Słowik

Słowik z wiatrem ciepłym tu zaleciał
Czegóż chcesz ode mnie? - spytał
Jego skrzydełka były wymęczone
A oczka senne, zasiadł na gałązce
Proszę Cię Słowiku, leć do mej Dziewczynki!
Zanieś jej mą miłość, proszę nie zapomnij!
Słowik spojrzał z uśmiechem i odleciał
Wiatr go niesie do mej Dziewczynki
Szklanej Dziewczynki..

piątek, 25 listopada 2011

Prośba, nie wezwanie

Gabrielu, siłę proszę, wiarę proszę, nic więcej
Aniele, opiekuj się też i mym Aniołem, twoim Pobratymcą
Michale, mieczem swoim zwalczaj, sprawiedliwość przynieś
Aniele, opiekuj się też i mym Aniołem, twoim Pobratymcą
Ezekielu.. ześlij dary chleba i wody, otwórz bramy niebios
Aniele, opiekuj się też i mym Aniołem, twoim Pobratymcą
Aniołowi śpiewają pieśni naszego życia, wplećcie szczęście między wersy
Wplećcie zdrowie między słowa, dajcie życie między sylaby
Każdego ranka wieczorem nieście wiarę!
Każdego dnia nocy dawajcie siłę!
Codziennie bywajcie przy mym Aniele, niech wam służy promyk
To tylko prośba, nie wezwanie..
Zwieszam głowę..

Schodami do nieba

Kolejna minuta, 'zegar tyka'..
Kolejny kafelek, krwisty..
Rani Cię znowu, kolejna walka..
Zimna posadzka, zimne ciało..
Kolana obdarte, gardło wytarte, dłonie lodowate..
Uczucia znikają, rodzi się jedno..
Łzy nic tu nie dają, kolejny kafelek do pokonania..
Wycierasz deskę, to już koniec, bitwa przegrana..
Brud i smród już nie przeszkadza, codzienność..
Między kafelkami, potok fugowego jedzenia!
Ale są przecież siły i moce, które w ruch Cię wprawiają
Jest taka moc, która buduje, nie naprawia..
Jest taka moc, która daje siłę, nie wyzwala..
Miłość, wiara, to pozostaje, są inne drogi, dla Mię zakryte
Aczkolwiek widzieć je możesz..
Schodami do nieba, wierzę w to..

czwartek, 24 listopada 2011

Sen..

Dobranoc.. zamknij już swe słodkie oczka
Niech noc przyniesie same dziwy i otuchy
Sen Cię otuli, przymruż swe oczka, ulegnij
Zatańcz na parkiecie łąki, kwiaty w Twoich włosach
Niedaleko rzeczka, dźwięki jej muzyka, tańcz!
Nie otwieraj oczek, dłonie ogrzej pod pierzyną
Ułóż się wygodnie, przez sen się uśmiechaj
Pocałunek Miłości, nie płacz, łzy odejdą na bok, nie teraz!
Jesteś Mą Piękną Księżniczką, mą Królową Wiosny!
Śnij już teraz, proszę wiatr by spokój Ci przywiał
Zamknij już swe słodkie oczka..
Piszę to na papierze, a przed oczyma mam to
Twoje Słodkie Oczka..

Orzeł

Orzeł wzleciał ponad nasze głowy, ofiary swej doszukuje
Honorowe jest to zwierze, lecz waleczne
Symbol sprawiedliwości, honorem się otacza, a siłę ukazuje
Nic tu dodać, nic tu ująć, a jednak!
Krzyczy orzeł! Ktoś tu leci! To nie tak!
Żywota swojego długiego, dopilnuj orle wspaniały
Wielu by chciało upadku twego, boś Ty orłem jest
"Nie ma cierpienia, w końcu nadchodzi!" krzyczy z nad przeciwka!
To Twa zwada! To jest On! Nie idź za głosem, słuchaj serca!
Orle! Tyś jest odważny! Tyś sprawiedliwy! Tyś honorowy!
Nie daj się zwieść! To słowa są duszy która się uwolnić chce!
Nie daj się tak łatwo, nie ma siły bez odwagi!
Ty masz siłę i odwagę, duch pierwszy!
A to wszystko przez Twą miłość do ojczyzny.. i nie tylko!

wtorek, 22 listopada 2011

Starzec i przeszłość

Starzec przed śmiercią rzekł do mnie:
Chłopcze, jesteś kimś innym, nie mogę naprawić, jeno śmierć mi pozostała..
Jam wtedy mu odrzekł:
Starcze, pamiętasz wszystko co było, teraz tego kres, przywitaj Ich ciepło tam na górze, miałeś to wszystko, teraz jako ostatni dołączysz do swojego szczęścia, ponownie..
On z oczami zalanymi łzami rzekł:
Nie marnuj życia, i Ty też, nie pozwolę Ci się zranić, tak jak ja się zraniłem.. Nie mogę naprawić, ale teraz się obudzę, i dotrzymam słowa.
Łzy spłynęły po policzkach starca, lecz ten już tego nie poczuł..
Jego ostatnie tchnienie było nie widoczne, głowa opadła oczy wpatrzone w jeden punkt.. to już to.
Widziałem jak biegnie, ostatnie siły by dotrzeć do ukochanej, bo to siła miłości..
Leżał bezwładnie na łóżku, a chłopiec po prostu odszedł.. cóż miał zrobić..
Zawiesił głowę, wyszedł..
Starzec odszedł, on mu nie powiedział prawdy..
Prawdy.. jak bardzo go kochał..
Zabrakło czasu..
Nie miał ku temu sposobności..
Teraz to już przeszłość, starzec odszedł..

Czasem warto powiedzieć proste dwa słowa, lepiej późno niż wcale.
Są one silne, nie winno się rzucać ich na wiatr, jeno z myślą wypowiadać.
Starzec odszedł, przeszłość, teraz Ty staniesz się starcem..
Mów tego więcej.. Miej więcej słów.. Bo one są ważne, jak i czyny..

Najpiękniejszy kwiat

Małe, słodkie słówka latają wkoło nas..
To one ukazują się w oczach, lecz te większe.. są w Tobie.
Motyl, o niebiesko żółtych skrzydełkach
Kwiat który owoc swój ukazał, a płatki odchylił
Zapomniane na wieki drzewo, obrosło liśćmi, pierwszy raz od wielu lat
Świeżo ułożony przez wiatr śnieg na zboczach, skały obrośnięte roślinnością
I wymieniać bym mógł wiele, bo wiele jest dobrego w przyrodzie
Ale przyroda nie szczyci się pięknem takim jak Ty..
Przyroda nie ma tego co ja mam.. Ciebie..
Najpiękniejszy kwiat!

poniedziałek, 21 listopada 2011

Kryształowe serce

Coś Cię już ściska.. coś Cię już trapi
Wysoko ponad głowę Twą, orzeł wzlatuje
Nogi Twe uciekają w głąb miasta, gardło już ściska
Powoli tchu Ci brak, coś się kołysze..
Padasz na kolana.. potem na twarz..
Lecz czołgasz się jeszcze, nie poddajesz się
Aż tu nagle, z nieba zlatuje orzeł!
Ogromne skrzydła uderzają niewidoczny wiatr!
Pazury jego wbijają się w oczodoły.. krew trysnęła!
Nic już nie widzisz, trzymasz się za rany, ból głęboki
Ciemność przed oczyma.. Coś Cię ściska..
To kryształowe serce, usypia..

niedziela, 20 listopada 2011

Złoty Dwór

Budowałeś swą twierdzę długo..
Mury twego zamku grube i wytrzymałe..
Gród twój bogaty na zewnątrz..
Wszystko lśni złotem, chorągiew rodu powiewa
Lecz w środku.. wnętrze chce być takie jak Ty
Chce przypominać Ciebie..

Złoty gród wzniesiony na wzgórzach trawiastych..
Na blankach wieży, z wzrokiem w oddali siedzisz Ty
Szklana Dziewczynka, to łatwe do zrozumienia..
Wzrok Twój wbity w oddal..
Wiatr kołysze twe szklane włosy
W oddali widać konia, galopem mknie przez łąki
Drewniany chłopczyk, to łatwe do zrozumienia..
Mknie do Cię, z wiatrem..
List twój oddać.. Zapieczętowany pocałunkiem

Łzy na polanie

Łzy zalały polany zieleni, drzewa napoiły..
Powstały smutne kwiaty, lecz płatki ich zżółkłe
Wody wezbrały, wylały rzeki, morza, jeziora
Burza się zerwała, chmury niebo zakryły
Pociemniało, słońce schowane za murem
Nikt nie widzi, łzy się polały
Nikt nie widzi, łzy się polały..
Gwiazdy spadły!
Pioruny uderzyły!
Nikt nie widzi, łzy się polały
Nikt nie widzi, łzy się polały..
A to wszystko istota..
Kobieta klęczy na trawie..
Łzy się polały..

'temat'

Łzy pociekły z oczu gwieździstych, policzek poczerwieniały
Włosy opadły na smukłą twarz, niby nic
Głos załamany tęsknotą, smutek ogarnął, nie złość
Głowa skierowana w którąś z stron, boli..
Dłoń otwarta z złości, przerażenie wygrywa
Mur z chmur, nikt nic nie widzi, łzy się polały
Ona jeszcze w przerażeniu, łzy się leją
On jeszcze w gniewie, dłoń już zamknięta

Słońce przygasło

Kiedy wrócisz do domu?
Już nigdy..
Słońce przygasło, księżyc zawisł
Wkoło gwiazdy, służą mu swym blaskiem
Drzewo opadło do korzeni, liście spadły na trawę
Kamienie zarosły zielenią..
Lecz deszcz przyszedł, zmył brudy
Gdy ustanie, Ty powrócisz, nie On..

Nie znasz dnia ani godziny

Nie znasz dnia ani godziny..
Wiatr zaszumi, piach sypnie po oczach
Róże poczernieją, miłość ustanie
Ból wzbierze na sile, kości skruszeją
Liście opadną, drzewa połamane zawisną
Przybędą do nas znienacka, jak cienie!
Jak złodzieje! Do serc naszych się włamią!
Miej światło w swym sercu..
Niech kryształ zapłonie!
Bo nie znasz dnia ani godziny..
Gdy smutek zagości

środa, 16 listopada 2011

Światło nadziei

Światło nadziei, w sercu twym kryształowym
Palić się nie może.. coś tu wadzi
Ale nie martw się!
Uśmiechnij się, nie zostawił Cię samą!
Niosę światło!
Światło które wspomoże!
Ale boję się.. boję się że za szybko wygaśnie..
Nie pielęgnowane nadzieją na dobro..
Czarodziej to przepowiedział..
Szklana Dziewczynka i jej kryształowe serce

Wiele po staremu

Starszyzna to przepowiedziała, czasy powróciły..

Wiatr szumi wśród liści, już nie z melodią ptaków
Mroźny wiatr, zapowiadający moc zimy
Wiele pytań rozwiązanych, nowe dochodzą
Starszyzna nie odpowiada.. trzech się ukryło!
Wiele po staremu, wiele po staremu..

wtorek, 15 listopada 2011

Drewniany chłopczyk..

Pamięć Mnie nie zwodzi!
W ognisku domowym!
Ogień rozszalał!
Płomień zapanował nad tym królestwem!
Ale kawałek mebla przetrwał!
Na śniegu zostawszy..
Dziad go znalazł, wystrugał.
Drewniany chłopczyk!
Kryształ.. połówka do kieszeni!
Tak łatwopalny, a jednak trwały!
Tak łatwy do złamania, a jednak! Żyje!
Idziesz chłopczyku drogą diamentową
Na końcu czeka istota równie piękna co diament!
Kryształy się łączą!
Drewniany chłopczyk!

Szklana Dziewczynka..

Pamiętam to do dziś!
Jak by to było wczoraj..
Szkło się rozbiło, posprzątane
Jedno zostało, niby zalążęk
Szklana istoto!
Szklana Dziewczynka!
Tak krucha.. Tak łatwo Ją rozbić!
Szkło, krańce ostre! To dodaje charakteru!
Składa się nie raz, na nowo! To siła!
Mała istoto!
Szklana Dziewczynka!
Małym być! Kryształ znalazłaś!
Połówka do kieszeni..

Szklana Dziewczynka i Drewniany chłopczyk

Drewniany chłopczyk, Szklana Dziewczynka
Kryształ między nimi..
Łatwo ich złamać, skruszyć
Ale pamiętam wszystko co się przydarzyło
Szli razem za swe ręce, tak różne od siebie
Mimo to, trzymali się mocno
Przed ogniem uchroni, Szklana Dziewczynka
Przed kamieniami ochroni, Drewniany chłopczyk

Choć tak różni od siebie, tworzą jedno
Znalazłem go na ziemi, leżał tam bezwładnie
Ona tuż przy ogniu siedziała, iskry podpalały
Podsunąłem go tam, Ona go okryła
Tak różni się złączyli..

Szklana Dziewczynka i Drewniany chłopczyk

poniedziałek, 14 listopada 2011

Superbohater!

Gdzieś zapodział się mój Bohater
Superbohater, mój..
Będę taki jaki On, ratować chcę wszystkich
Darzyć innych tym czego nie mają
Zapracowany, bo pilnuje porządku w rodzinie
Ale spoczywa jednego dnia w tygodniu
Siada na księżycu, opowiada jak musiał walczyć
Walczy na co dzień, teoretycznie wygrywa
Będę taki jak On, będę wygrywał
Gdzieś zapodział się mój Superbohater
Mój ideał którego nikt doścignąć nie może
Mój wzór nad wzorami, którym stać się pragnę
Gdzieś mi się zapodział..
Mój wzór!
Mały chłopiec wie..
~~
Już nie znajdzie..

Nie martw się..

Nie martw się, wszystko się ułoży
Żyjesz przecież z dnia na dzień, z jedną myślą w głowie
Wiele do naprawiania nie masz, to przez to
Gdzieś Ci się zapodziało serce, a uczucie wstrzymało swą iskrę
Lecz wszystko to mija, bierzesz łyk, mija powoli
Aczkolwiek i wszystko wraca, wtedy bierzesz łyk i znowu odchodzi
I tak w kółko..
Gdzieś Ci się zapodział twój chłopak
Bądź z niego dumny..
Gdzieś się poplątało Mi, lecz wszystko się rozwiąże
Nie martw się, czas przyjdzie taki i ukojenie razem z nim
Jeszcze przyjdzie czas..
Brak prostych rzeczy, następstwa chorobliwe
Przyjdzie czas, będziesz ze mnie dumny
Będę taki jak Ty..

niedziela, 13 listopada 2011

"Chłopiec i Mężczyzna na Księżycu"

Mały Chłopiec i jego Ojciec
Nierozłączni, na wsze czasy
To On uczył go kopać piłkę
On uczył go jazdy na rowerze
Pomagał w lekcjach, gdy była potrzeba
Wspomagał w sprawach serca
To On pokazał mu jak żyć
A Chłopiec dorastając rzekł:
Będę jak Ty, Tato.
Ojciec z łzami odpowiadał:
A Ja zawsze dumny będę z Ciebie.

Ojcze, gdzie twa miłość ucieka
Gdzie twa opieka spierzchła
Gdzie Ty się zapodziałeś Mi
Gdzie ta pierwsza piłka
Gdzie ta pierwsza jazda
Gdzie twe rady, Ojcze
Tato..
Będę taki jak Ty, Tato

niedziela, 6 listopada 2011

Słońce już wzeszło

Słońce już wzeszło, mężczyzna w pordzewiałej zbroi wszedł na pagórek wyrastający poza drzewa
Usiadł na skale, widok stąd przeogromny, czubki drzew, królestwa, miasta na widoku
Koń jego na niższym poziomie sili się wodą z strumyku
Lecz wzrok Rycerza nie przykuły królestwa, wojny, drzewa, a dom.
W oddali, widać dom, ognisko jego domowe zapalone.
Wewnątrz pustki, cisza, w piecu ogień trzaska, aczkolwiek dom stoi pusty.
Słońce świeci, ogrzewa mocno. Przed drzwiami siedzi kobieta, okryta czerwoną suknią
Tylko tyle dojrzeć może Rycerz, siedząc na skale
Bacznie się przygląda, parę staj obok, nadciąga stado wilków.
Rycerz czeka, czeka by zbliżyć się w odpowiednim momencie
Obronić..

Horyzont

Horyzont zanika wśród mgły
Dom zamyka swoje drzwi na świat
Zaczyna się..
Walka z nie znającą litości rzeczywistością
Kolejne łzy przelane, złość wyładowana
Okna niby zabite deskami, słońce nie dociera
Ściany niby głuche, ludzie niezauważalni
Czujesz się wygnany, na koniec pokoju
Twój statek płonie, twoja wieża zrujnowana
Potem cisza..
Drzwi się uchylają, deski odpadają
Światło dzienne, niby wpada, niby oświetla
Horyzont zanika..

czwartek, 3 listopada 2011

Cień

Nocą, przemyka między ulicami szary cień
Niby nic, niby cień.
Zagubiony, wypadł z czasu
Cóż więc pocznie?
Mknie dalej, nie znając drogi
Może się zatrzyma?
Może poczeka?
Czasu już dużo stracił
Może jednak?
Bard, mówi o pośpiechu
Cień spieszy, niecierpliwy
Bard, mówi o czasie
Cień nie czeka, mknie ślepo dalej
Bard, mówi dalej, pisze dalej, śpiewa dalej
Cień nadal, włosy Twe już zaplątane
Bard:
Sen twój niedaleko, czekaj wytrwale
Przyjdzie z radością na twarzy
Wtedy uśmiech i zagości
Cień:
Jaki jest twój werdykt?

Nowa Historia

Jedno spojrzenie
Wystarczy, by nastało coś wielkiego
Jeden pocałunek
Utwierdza to w korzeniach tak by nie upadło
Pierwsze spojrzenie
Nastaje wiosna
Usta czerwone jeszcze, ostatnie pocałunki minęły
Pora na coś nowego
Pierwsza opowieść miłości minęła
Czas na historię..
Pocałunek, wtedy rozpoczyna się
Odejście, wtedy kończy się
Pomiędzy tym, wiele wspomnień
Pierwsze spotkania, pocałunki
Niewinne spojrzenia..
Dotyk, kojący ból wszelaki
Tak się rozpoczyna miłość
Całuj, twe usta są czerwone..
Lecz to już Nasza historia.

Okręt Wspomnień

Światło na piaszczystym brzegu daje niby znak
Stary Marynarz linę swą odnalazł
Siwa jego broda, opadła na marynarkę
Niebieska jego czapka, opadła na głowie..
Okręt kołysze się pod morskimi falami
Stary Marynarz siedzi na brzegu swej latarni morskiej
Morze niespokojne, statek dryfuje nad brzeg
Fale wzbierają pieniąc się złowrogo
Okręt coraz bliżej brzegu, już nadchodzi
Marynarz siedzi na kamieniu tuż przed latarnia morską
Duma..
To co zostawił dawno temu, idzie z wiatrem tuż za nim
Oczy jego przepełnione szarością wpatrują się w odległe morze
Fajka jego, dawno już pusta
Ręce pokaleczone, liny działały
Światło w oddali, to inny Marynarz
Los każdych, nas i twój i jej i jego
Długo to już trwało, statek dopłynął
Duchy przeszłości wypadają na piasek jego domu
Przechodzą obok niego obojętnie, jak by wiatr lekko szumiał
Drzewa uschły już wieki, latarnia już świeci ostatki
Morze, stare jak On, wzbiera na wodach
Starzec wstaje i z fajką w ustach podąża przed siebie
Duchy go niosą, wprost nad przepaść stromą
Tam go wiążą, siada błogo na krawędzi..
Czas płynie niespokojnie, statek postrzępiony
Życie przemija, czy to już czas?
Chwila przeminęła, kotwica leży obok
Powoli dryfuje nad przepaść
Wzrok szary wbity w daleki dal morski
Wspomnienia, przychodzą teraz na myśl
Maszt jego statku postrzępiony, to czas
Usta popękane, mroźny wiatr zawiał
Młodość przeminęła, nie spełniona
Pełna smutku, żalu, bólu
Przeminęła, czas na nowych Marynarzy
Kotwica już prawie na krawędzi
Ostatnie tchnienie przed lotem
Lotem wprost na skały, do morza
Ciało postrzępione, wzrok już martwy
Cóż więc teraz pocznie stary Marynarz
Jeno czapka jego została.. Kotwica złota na niej
Któż ją znajdzie, ten los jego podzieli, powiadają
Lecz taki los czeka Marynarzy, a są nimi Ci..
Wiatr uspokoił, morze ucichło, fale opadły
Statek oplotły glony i morska roślinność
Latarnia pod wodą morską już znikła
Poemat dość długi, uczucia wylane
Lecz uczucie to żyje nadal
Marynarz na wieki w morzu spoczął
Kolej na przyszłych Majtków
Teraz i Ty możesz przez życie dryfować
Aż w końcu zatrzymasz się w swojej latarni
I tam wyczekiwał swój Okręt
Okręt Wspomnień


I wspomnij mnie jeszcze nim zajdzie słońce
Nim dopadną mnie dwaj czasu gońce
I zabiorą gdzieś dalej, bym walczył w niebie
Przecież nie chcę jeszcze opuszczać Ciebie..
I dobrze wiemy o tym, tak mi kapitan powiedział..
A potem mi baśnie wysnuł, opowiedział
Nie chcę już płonąć, chcę żyć..

wtorek, 1 listopada 2011

Słowa różnorakie

Dom Twój stoi opuszczony, wielka pustka panuje
Dlaczegóż to tyle przestrzeni się tam zagęściło?
Przecież tyle życia było, a nagle.. wszystko ucichło
Jedni wyjechali, powiadają.
Drudzy ucichli, mówią.
Inni.. odeszli, albo nie było ich wcale.
Tęsknota.. wraz z zimą przychodzi i daremnie od niej uciekasz
Samotność.. przychodzi z jesienią, liście z drzew opadają, piękne krajobrazy
Aczkolwiek piękno to ma swoją czarną stronę, samotność.
Czy tak ma być?
Tęsknota do domu, wiedzie Cię w dalekie krainy, krainy marzeń.
Tęsknota do czegoś nieznajomego, rzec by można.
Chłód zimy, uczucie jesieni, ciepło lata, deszcz wiosny.
A Ty nadal poza domem swym. Nadal tkwisz..
Zimą mroźny wiatr Cię zmaga
Lecz ogień w tobie płonie, zgasić go trudno, powiadają.
Jesień wtrąca samotność, lecz Ty się tego nie lękasz, masz czyjąś dłoń.
Lato przynosi ciepło, które dzielisz z innymi.
Wiosną deszcz, spływa po uliczkach, po twym policzku.. Jest ktoś kto Ci twarz chustą nakryje
Na słowa otuchy do tych jesiennych, co ich samotność zmaga: Słowa mówią, na każdego jest czas. Znasz to.
Gwiazdy nad domem mym świecą pomyślnie.. to czas jesienny, lecz nie mi walka z samotnością.

poniedziałek, 31 października 2011

Nikt mi nie daje takiej siły

Nikt mi nie daje takiej siły
Jaką Ty mi dajesz, swym życiem
Nikt tak dużo mi miłości nie daje
Jaką Ty mi dajesz, przez swój uśmiech
A jest on jak diament czysty
Serce me skradłaś, wdzięcznym Ci za to
Usta twe są jak kwiaty na wietrze
Włosy.. złociste i bezcenne!
Oczy twe, mówiąc już wcześniej Gwiazdy!
Szyja twa niczym gładki puch śnieżny
Świeżo opadły na ziemi
Wychwalać bym mógł jeszcze przez wieki
Bo słowa dla mnie magię swą mają
Lecz powtarzać się lubię
Bo o Twym pięknie pisać uwielbiam!

Otucha..

Na podtrzymanie twej duszy
Ja piszę te słowa, bez katuszy
Pamiętaj jeno by za dużo nie rozmyślać
Samotność, smutek, łza już dużo zdziałały
I twe serce jest nam dobrze znane!
Polegać na nim możemy.. zawsze!
Cóż powiesz Ty gdy na próbę zostaniesz wystawiona
Dusza twa płynie, nie radosna lecz silna
Tu jest i ma dusza, spleciona jakby razem
Mkniemy razem przez to wszystko
Czasem z własnych błędów
Czasem z własnej winy
Aczkolwiek to i tak nas czegoś uczy
I Ty pamiętaj o tym, że kogoś takiego miłować będziesz!
Bo Ja swój skarb znalazłem, i pielęgnować go chcę!
A tam gdzie, dusza twa rozterki przeżywa
Pamiętaj te słowa:
                          Przyjaciół masz wielu!
                          Lecz tylko Ci ważni
                          Którzy są szczerzy
                          Samotność Ci doskwiera
                          Zwalczać jej nie musisz
                          Bo sama odejdzie
                          Także czekaj na Rycerza
                          Który Cię z wieży wyniesie.
Rycerz twój nadejdzie, jam jest nim dla mojej Panny
Słowa te dla nas są, ale i dla twego ducha
Nie zrozumcie mnie źle, to aż tylko otucha..

niedziela, 30 października 2011

Czas naszym..

Liście opadają, jesień się kończy.
Zbliża się zima, śnieg już bliski.
Biały puch osiądzie niebawem.
Teraz jesień się kończy, czas piękna.
Lecz i czas rozłąk, tak bardzo to widać
Czas samotności, też się zdarza.
Czas smutków, też i to nawiedza
Lecz mimo tego wszystkiego
Jesteśmy wszyscy tutaj razem
Więc łączmy swe siły w jedno
Będzie nam łatwiej..
Ja szczęście posiadam, lecz to nie kwestia posiadania
Ty swą rozłąkę przeżyłeś, lecz czeka Cię jeszcze ktoś kto zamąci Ci w głowie
A Ty samotność swą przeżywasz, lecz wiesz o tym, tak jak i ja o tym wiem, że i czas przyjdzie na Ciebie
Wiem że każdy z was mówi: Cóż Ty możesz wiedzieć, to tylko słowa.
Aczkolwiek jeszcze słowa te nabiorą większego znaczenia, bo czas działa dla nas.
A czas to dobry sojusznik, wydaje Ci się że to twój przeciwnik, boś samotna.
Mógł bym tu pisać puste słowa o tym że i nadejdzie czas na Ciebie, a jednak teraz były by puste
Lecz nabiorą znaczenia.
Czy pisać i o Tobie.. nie umiem przestać.
Gwiazdo moja, żadne słowa tego nie pokażą jak Cię kocham, aczkolwiek wiesz o tym.
Ja tylko piszę.. tylko.

poniedziałek, 24 października 2011

Sen, nasz sen

Gdy sił Ci brak by się wznieść
Gwiazdeczko spójrz do góry, tam jest księżyc twój.
Gdy nie wiesz co czynić dalej
Gwiazdeczko spójrz w górę, tam miejsce twe.
Gdy motywacja Twa zawiodła
Gwiazdeczko połóż się tuż obok mnie, i śnij razem ze mną.
Gdy czerń nękająca Cię przyćmi
Gwiazdeczko szepnij do mnie, razem coś zaradzimy.
Jak siły Twe Cię opuszczą, pamiętaj że masz mnie.
Dużo ja nie znaczę, dużo ja nie mogę
Lecz pamiętaj że masz mnie, księżyc twój.
Gwiazdeczko, połóż się teraz, zapomnij o smutkach
Gwiazdeczko, połóż się teraz, i śnij.

niedziela, 23 października 2011

Walka

Cóż to tam za rogiem się dzieje?
Czy ktoś umiera?
Kto jest ranny?
Cóż się tam dzieje?
Oto walka!
Lecz czemuż to Kobieta walczy?
Siłę swą ukazuje?
Nie! Precz z głupstwami!
To jej przeciwnik straszny!
Walczy gdyż tak musi!
Lecz poddawać się nie zechce!
Bo do walki siły nie brak!
Czemuż więc walczy Panna młoda?!
Przecież walka ta nierówna!
Może i nierówna, lecz wiarę w Nią pokładam.
Któż ty jesteś?
Jestem słowem.
Walcz więc za nią!
Walczyć? Nie, ja tu piszę! Tym chcę pomóc!
Czemuż więc nie pomożesz?
Słowa me siłą, lecz w tym innym znaczeniu.
Słowami wspomagam!
Czy to rozumiesz przechodniu?
Czy widzisz, to co ja widzę?
A cóż ty widzisz?
Sam zobacz..

Skarb

Pragnę pisać o Tobie, dniami i nocami.
Tyś mą Muzą, natchnieniem jest!
Dla Ciebie te wszystkie słowa.
Bo Gwiazdy, Księżyc, Kwiaty i inne cudne cuda świata
Nie opiewają wystarczająco Twego piękna!
Żadne słowa na ziemi nie mają tyle wartości co Twój uśmiech!
Pisać o Tobie mógł bym bez końca!
Dowodem to na mą miłość do ciebie!
Lecz dowodów nie potrzebujesz
Bo świadoma jesteś wyboru!
Lecz słowa te nie są po to by Cię upiększyć!
Gwiazdeczko, nie zrozum mnie źle
Lecz tobie nic już nie brakuje!
Wszystko co piękne, w Tobie zawarte!
Tyś mym szczęściem, mą muzą!
I pisać tak mógł bym bez końca!
Czy to poezja?
Czy to zwykłe słowa?
Nie ważne!
Dla mnie to szczęście!
A Ty Skarbie nim jesteś

Gwiazda

Słońce przemija, księżyc się ukazuje.
Nocą, gdy wszystko śpi, pojawiasz się Ty.
Pokazujesz jak jest.
Cóż to za obsesja?
Pisać, temat mi znajomy.
Lecz przestać nie potrafię.
Gdyż idealnym jesteś tematem mym.
Padasz na ziemię, skulona wśród gwiazd.
Oczy zamknięte, powieki opadnięte.
O czym śnisz istoto?
Czy to kolorowy sen, w którym jesteś?
Czy to mroczny sen, w którym jest?
Śnij, Aniele, jak się wybudzisz, staniesz na nowo.
Gwiazdko, znów na niebie ukarzesz się.
Razem z tobą, księżyc twój, obok świecić będzie.
Miła, wstaniesz z ziemi, zrozumiesz.
Przyjdzie czas, czas zrozumienia.
Teraz śpij i śnij Miła!
Śnij Aniele mój, Gwiazdeczko kochana.

sobota, 22 października 2011

Wilk

Kwiaty wszelakie porastają polanę.
Drzew w koło mnóstwo, różnorakie.
Na samym środku jabłoń.
Jabłoń która owoc swój dawno wydała.
Sarna siedząca w trawie objada smakołyki matki ziemi.
Niedźwiedź drapie korę drzewa.
Wilk siedząc na skale patrzy w górę, jakoby czegoś wyczekiwał.
Wiewiór węszy za żołędziami.
Lis skrada się cicho wśród wysokiej trawy.
Panuje tu harmonia.
Nadchodzi noc, wszyscy się chowają.
Tylko wilk pozostaje, ślepia swe wbił w księżyc i jakoby czekał, siedzi.
Zaczyna wyć.
Zza skały wychodzi kobieta, jej długie włosy oplatają się w warkocz, jej twarz promienna lecz nie uśmiechnięta.
Wilk kładzie się na zimnej trawie, opierając swą głowę o łapy.
Owa kobieta naga całkiem, kładzie się tuż przy zwierzu który dał jej schronienie.
Ciepło jego futra ogrzewa zziębłą dziewczynę.
Zasypia.
Nagle, pojawia się niedźwiedź. Z wielką siłą odrzuca wilka, po czym machnięciem łapy drapie kobietę.
Ona, przerażona, wilk bezsilny. Niedźwiedź wygrał swą ofiarę, lecz to nie koniec. Wilk wskakuje mu na grzbiet i gryzie, zadaje ból. Lecz to nic nie daje, zlatuje i pod siłą łapy przeciwnika ugina się, ucieka. Teraz wygrał ostatecznie. Niedźwiedź zadał ranę, odwraca się, odchodzi..

Rycerz

Rycerz w lśniącej zbroi, okryty chwałą, wyciągnął swój miecz i unosząc go w górę, doniośle krzyknął:
- Ty, która mi Ich zabierasz! Ukarz się!
Jego uszom nic nie odpowiedziało, żaden krzyk, tylko szum wiatru i szelest liści spadających na ziemię.
Koń Rycerza stanął nagle dęba, zrzucając jeźdźca, jakoby przestraszył się podmuchu wiatru unoszącego pył brudu z ziemi.
Giermek puszczając niebieską flagę z Lwem na godle, uciekł w panice w ciemny las. Szum rzeki przyćmiewał wszelkie rżenie konia, a spadające głazy z szczytu góry zagłuszały jęki mężczyzny.
Rycerz podniósł się z ziemi i dobywając miecza, krzyknął raz jeszcze:
- Zabrałaś mi już wiele! Teraz pozbawiłaś mnie konia i giermka! Przyjdź tu! Zabierz i mnie! Bo Jej nie dostaniesz!
Lecz jego uszom doszedł tylko dźwięk wzburzonej wody rzecznej, aczkolwiek i to nie powstrzymało zapału Rycerza który trzeci raz krzyknął:
- Ileż jeszcze karzesz mi czekać?! Przybądź do mnie! Zarżnij mnie, jak zarżnęłaś mą matkę i ojca!
Tym razem, tuż obok mężczyzny spadł głaz, głaz poplamiony krwią. To było ostatnie ostrzeżenie, jakoby gniew istoty owej sięgał granic swych.
- Tchórzysz.. Teraz tchórzysz!
Głos Rycerza rozszedł się po skałach, wodzie, drzewach i doszedł do każdego zakątku tej krainy. Tym razem uszom jego doszedł dźwięk rżenia konia.. lecz to nie był jego koń. Mężczyzna uniósł w blasku słońca swój chwalebny miecz i czekał.
Tupot kopyt i szum wiatru coraz groźniej zbliżał się do Rycerza, gdyż nagle wśród drzew ukazał mu się Czarny Jeździec na swym równie czarnym koniu. Twarz jego zasłaniał kaptur, a w ręce ciskał swój długi miecz. Rycerz zgiął się pod czernią bijącą od postaci mu przeciwnej, lecz podniósł się i rzekł:
- Oto ty, która zabrałaś mi ich, teraz chcesz zabrać mi ją.. Lecz walczyć będę o nią! Chociaż o nią..
-- Ty, twój czas nadejdzie, a wtedy nadejdzie ma Siostra, teraz wstrzymaj swe krzyki, inaczej zginiesz niechybnie wśród tych zgliszczy.
Postać na koniu przyłożyła ostrze miecza do gardła Rycerza ukazując swą potęgę i przewagę. Wtedy to mężczyzna zrozumiał iż nie o walkę siłową tutaj chodzi, a o ducha. Tak więc kończy się spotkanie Rycerza z Nią, a imię jej Los.

Marzenia

Twą pasją jest malowanie.
Mą jest pisanie.
Malujesz więc kredkami.
Ja operuję słowami.
Ty kreski łączysz w jedną całość.
Ja literki plączę w okazałość.
Świat twój w barwy przyodziany.
Mój w hasełka przypisany.
Marzenia Ty kreujesz.
Lecz spełnienia nie wyczekujesz.
Barwy, kredki w dłoni trzymaj.
Świat swój wielki wyolbrzymiaj.
Dąż do marzeń i zachcianek.
Splącz z nich piękny wianek.
Więc spinaj swe pośladki!
Kamień weź niegładki!
Walcz o swe marzenia!
I dąż do ich spełnienia!

czwartek, 20 października 2011

Piękno

Złoto, lśni, cenne.
Piękna niczym złoto..
To nie kwestia drogocenności.
To nie kwestia lśnienia.
To nie kwestia..
To piękno.
Piękna niczym zachodzące słońce nad Bałtykiem.
Piękna niczym fale Bałtyku, rozbijające się o skały.
Kobieta! Piękniejsza od złota!
Piękniejsza od Bałtyku!
Cóż składa się na piękno?
Róża rozkwitła, największa wśród swych sióstr.
Jej kwiat niczym dar powiewa na wietrze.
Piękny sen, stoisz tam.
Wśród kwiatów.
Wiatr kołysze wesoło twe włosy.
Uśmiech twój, ukazuje piękno.
Oczy twe, piękniejsze od Bałtyku!
Cenniejsza niż złoto.
Piękniejsza niż złoto.
Pożądana bardziej niźli złoto!
Jabłoń dojrzała, owoc swój wypuściła.
Ty stoisz tam, wśród kwiatów.
Piękniejsza niźli wczoraj.

Niebo

Księżyc wisi na niebie.
Gwiazdy spadają, powoli.
Lecą ku ziemi.
Deszcz plami koszulę.
Fale rozbrzmiewają się o skały.
Najdalej wysunięta, chroni.
Zwierzęta w strachu pochowane.
Stoisz tam nieugięcie.
Księżyc wisi na niebie.
Gwiazdy przy ziemi.
Deszcz..
Upadasz na jedno kolano.
Patrzysz w górę.
Cóż tam widzisz?
W oczach twych..
Księżyc wisi na niebie.
Oczy twe, księżyc.
Oczy twe, gwiazdy.
Deszcz..
Skóra twa, korzy się.
Chłód deszczu..
Zimno, ponuro.
Lecz wstajesz.
Patrzysz w górę.
Cóż tam widzisz?
Księżyc, gwiazdy.
Patrzę Ci w oczy.

Anioł

Twój Anioł upada, gdy ty się wznosisz.
Ty upadasz, gdy Anioł się wznosi.
Leć Aniele, leć jak najdalej Cię skrzydła poniosą!
Wyruszasz za dnia, gdy słońce jeszcze poranne pada na liście drzew.
Podróż wystawia Cię na próby, lecz ty lecisz.
Słońce, niby po twej stronie, a jednak parzy twe skrzydła.
Upadasz na nich, lecz podnosisz się.
Pierwsza myśl, nigdy więcej.
I lecisz dalej, dopóty noc Cię nie zastanie.
Osiadasz na łące, wśród wilków.
Sen Cię zmaga, sił brak.
Zasypiasz, wtedy to odzywają się w Tobie twe instynkty.
Lecz brakuje wiary, wiary w dalsze działanie.
Słońce wschodzi, gotujesz się do podróży.
Leć Aniele, leć jak najdalej Cię skrzydła poniosą!
Dzień płynie, a Ty lecisz, lecisz dalej, jak gdyby Cię siła niosła.
Dzień dobiega końca, zmagasz się z snem, ulegasz.
Wszystko powraca, zaczyna się od nowa.
Z świtem lecisz dalej.
Leć Aniele, leć jak najdalej Cię skrzydła poniosą!
Mój Aniele!

sobota, 15 października 2011

Ona

Promyki bijące od słońca nagrzewały tafle wody na jeziorze, wiatr wiał z zachodu, wiał jej w twarz. Włosy jej rozlatywały się na wietrze niczym wiosenny puch porozrzucany na zielonej łące, obrośnięty kwiatami wszelakimi piękny niczym jej młoda twarz. Uśmiech jej piękny niczym wesoły śpiew chóru ptasiego, rozwesela liście drzew kołyszące się pod siłą wiatru. Wszelkie zwierzęta siedzą w koło niej patrząc jedynie i nasłuchując jej oddechu. Oparta o swe nogi siedzi i oczy jej wpatrzone w tafle wody spod których wyskakują ryby i wpadają z powrotem do swych wodnych domów. Nawet Król, który wśród zwierząt sieje postrach, niebezpieczny, lecz siedzi tam, spokojny i opanowany, przygląda się. Wszystko co piękne przyszło tutaj by podziwiać coś jeszcze piękniejszego. Coś czego nigdy nie widziały. Lecz, może być jeszcze piękniejsza?

niedziela, 9 października 2011

Po co to?

Trudno uwierzyć nam w prawdę która dzieje się dookoła nas, coś co nas rani jest dla nas nie prawdopodobne i z czasem się przyzwyczajamy. Często się poddajesz, upadasz i leżysz tak aż do teraz. Czasem to inni ludzie pomagają nam upaść..
Upadłeś bo oni ci 'pomogli', teraz wstań, wstań gdy podaję ci rękę. A ty? Nie chcesz, leżysz i lamentujesz jak źle jest, jak nie dajesz rady. Mówisz że zmienili cię, że to wszystko przez nich. A co ja mówię? Słuchasz mnie w ogóle? Spójrz na to, spójrz jak jest i oceń czy warto coś zmieniać.
Mówisz że chcesz to zmienić, a jednak w głębi duszy nie chcesz, komfortowo ci tak. Jednak spójrz jak jest, popatrz jak popadasz w ruinę, jak cofasz się w szeregi ludzi upadłych. Dobrze wiesz o tym że warto coś zmienić, dlatego zrób to. Tak, to jest o Tobie, więc pomyśl że coś jest nie tak. I pamiętaj, jak upadniesz nie wiem jak nisko, to masz mnie, zawsze podam ci rękę.

sobota, 8 października 2011

Wspomnienia..

Siadasz na łóżku, opierasz głowę o ścianę, twój umysł ogarnia zatracenie, a ty cofasz się w myślach do czasów w których jeszcze byłeś dzieckiem, a może do czasów w których było lepiej lub gorzej.
Wspomnienia, każdy je ma, to oczywiste. Aczkolwiek, miło tak siąść na łóżku, powspominać. Miło..

Wspominasz czasy w których to byłeś zatracony w wirze zdarzeń które nie koniecznie były dla ciebie dobre. Ludzie których napotykałeś na swej drodze, jedni wyrządzają ci krzywdę, drudzy przechodzą obojętnie, a ci inni pomagają ci i cię wspierają. Ale są i te lepsze wspomnienia, pamiętasz gdy będąc "lubianym" przez tych pierwszych podchodzi twój przyjaciel, podaje ci rękę i pomaga wstać z ziemi. Wspaniałe, prawda?

Lecz pomyśleć ile "dobrych" rzeczy działo się w twym życiu, a ile tych dobrych. Ludzie, jedni przychodzą, drudzy odchodzą, jeszcze inni, zostają. Ty zostałeś, tkwisz w tym nadal, myślami, psychicznie. Niby idziesz na przód, niby żyjesz teraźniejszością, aczkolwiek gdy zasiadasz sam z ponurymi myślami, bez żadnych zajęć, siedzisz i myślisz, siedzisz i wspominasz. Nie chcesz aby to wracało, lecz czujesz się jak wtedy, mimo że żadne "dobre" rzeczy cię nie spotykają, mimo iż jest dobrze.

Uświadamiasz sobie jak bardzo było źle, jak dobrze jest teraz i jak to działa teraz na ciebie. Przeszłość cię zmieniła, teraz nie jesteś tym kim chciałeś być, aczkolwiek możesz nim być, lecz to trudna rzecz. Wystarczyło słowo, abyś pękł. Lecz im to nie wystarczało, słowa nie wystarczały, wtedy to uruchamiali swą siłę, a ty wtedy uruchamiałeś swą tarczę z łez. A to wszystko dla tego że byłeś, jesteś inny niż oni, niż ogół.

A to wszystko, bo Oni nie chcieli, bo oni odrzucili. Tam miał być twój świat, a jednak przywędrowałeś tutaj, na drugi koniec kraju, za młodu. Teraz żyć z tym musisz, czasem jest ciężko, czasem lekko, lecz ty z tym żyć musisz. Chciałbyś to mieć, odczuwasz braki, brakuje ci tego, aczkolwiek nie dostaniesz już nigdy takich "rzeczy". Dostać nie możesz, ale możesz to komuś dać. Nie zmarnuj tego. To twój dar.