środa, 30 listopada 2011

Radości Bogom!

Widzisz tam w oddali już coś zmierza..
Mgła gęsta lecz widać już tu światło!
Stań na brzegu, może to Oni!
Piasek wbija Ci się w stopy, stój tam dalej!
Nie mów ani słowa, ktoś tu zmierza
Wyjdźcie z ukrycia - się nasuwa..
Coraz bliżej blask oświeca, oczy twe zmrużone
Patrzysz..
To łódź wielka tu już płynie!
Radości Bogom!
Kryształami wysadzana, złotem oprawiana
Kimże są Ci marynarze?
To My!

Kryształowa łódź

Drewniany chłopczyk zapłonie! Jego serce spłonie w ogniu bezbarwnym!
Lecz cząstka jego zostaje! Duch jego zawsze będzie!
Ogniu odejdź, zostaw!
Szklana Dziewczynka zapłacze! Jej kryształowe serce pęknie!
Lecz cząstka ich zostanie! Ich dusze zawsze razem!
To jest to co może być a być nie musi!
Więc dalej! Biegnij dalej!
Szklana Dziewczynko!
Drewniany chłopczyku!
Cóż to za uczucie bez was..
Płyniecie dalej, to was trzyma
Łódź wasza schronieniem, kryształowa łódź..

wtorek, 29 listopada 2011

Dom

Drewniane deski odpadają, kamień kruszeje
Szkło pęka, drzwi wypadają, futryna zgniła
Klamka zardzewiała, stara szafa dziurawa
Podchodzisz, chcesz zapukać, lecz strach
Strach przed tym że deski pękną
I dom się zawali, lecz przekraczasz próg
A tu coś niespodziewanego..
Wpuść mnie - krzyczy ktoś
To dom..

Słowa

Piszesz z nadzieją, piszesz słowami
Pióro swe w rękę weź, nie ględź
Niech i to stanie się twą dłonią
Boli czarny tusz na papierze
Papier potargany, w koszu ląduje
Następna kartka, nic, słowa umierają
Lecz tu przebłysk, pomysł wpada!
Cóż za ochłoda!
Napisać coś pora!
Bierz pióro swe!
To słowa leją się
Trzymaj je mocno!
Bo pouciekają!

Kryształowe serce pnia

Wzgórza obrosły zielenią, drzewa postarzały się
Pagórki na tyle stare, lecz pamiętają
Domek spalony, lecz trwały..
Jezioro ognia po środku, wszystko się zmieniło
Dawno tu nie byłem, deski wspomnień
Gwoździe przebijane, młotek w ręku
Ptaki tu czasem przylatują, jeszcze jakaś magia jest..
Magiczne drzewo, z niego wyszedłeś
Pamiętasz?
Tyle wspomnień..
Dawno Cię tu nie było, chodź..
Witaj..
Otulimy Cię kryształowym sercem pnia..
To twój dom.

Światło..

Widzisz? To jest słońce..
Widzisz? To jest księżyc..
A widzisz to? To są gwiazdy..
Widzisz to wszystko?
To jest światło..
Światło nadziei..

Zamknij teraz oczy Swe Starcze

Starzec zamknął, odszedł od pianina..
Zamknął oczy..
Życie Mu minęło, przez palce uciekło
Jeśli kochasz, poczekaj, zamknij oczy
Przysięgam, jeśli kochasz, przybędę..
Zamknij tylko Swe oczy..
Na drodze niebiańskiej się spotkamy
Szczęście Ojca dane Nam..
Wchodzę już schodami, jeszcze długa droga
Wiem, że czekasz na Mnie tam, złapię Cię..
Jeśli kochasz, poczekaj, jeszcze trochę..
Mijam już przystanek, ludzi pełno..
Brama jest tuż tuż, zaraz będę..
Czekaj jeśli kochasz, czekaj zaraz będę..
Już blask włosów Twych Anielskich widzę..
Ale cóż to.. podchodzę..
To nie Ty.. gdzie się podziałaś?
Gdzie się podziałaś.. pyta starzec..
Starcze, nie czekała, to nie Twoja wina..
Zamknij teraz oczy Swe, niech Ci się przyśni

poniedziałek, 28 listopada 2011

Nie bój się, będziesz bezpieczna,,

Twoje łzy, są jak grom z nieba
Szare chmury ponad nasze głowy
Grad raniący skórę, przebija się przez płachtę śniegu
Poczerwieniały puch od krwi, tyle smutku w nim
Nasze kroki już zakryte, śnieg zasypał
Zamknij swoje oczka, wymarzone miejsce
Widzę to, normalne życie, z problemami
Nie bój się, będziesz bezpieczna..
Ale czy to wystarcza..

niedziela, 27 listopada 2011

Valkyria

Valkyrio! Coś czysta jak łza! Córo Odyna!
Podnieś mą dłoń poszarpaną niczym kora
I powiedź mię do siedziby Ojca naszego!
Valkyrio! Diamenty twego serca! Otulą mię!
Odyn, ojciec nasz wesprze! Młota swego urzyczy!
Zawiedź mię do domu, do Valhalli, tam me miejsce
A mą miłość do Niej słowik zaniesie, czuwaj na nią Valkyrio
Czuwaj Valkyrio!

Niestrudzony sił miał wiele..

Widziałem Go tego dnia, leciał ponad głowy nasze
Niebiańskość jego ponad chmury się wzbijała
Niestrudzony sił miał wiele, tak się wzniósł w przestworza
Wiatrem jego słowa, skrzydła jego mocne
Pierwszy raz gdy Cię ujrzałem, serce me zadygotało
Leciał tak już słowik, o Aniele!
Widziałem Cię dnia tego, jak leciałeś ponad głowę mą!
O Aniele!
O Aniele..
Wzlatuj ponad głowę mą i patrz, i pilnuj.. nas.

Archaniele

Sępy krążą nad Mą głową i gdakają
Jednością są realia, to jest niby wszystko
Lew zębiska swe wyszczerzy, ryk donośny
Przetrzymują mnie w pułapce, gdzie tu pierzchnąć?
Własna klatka, budowana przez lata, deski jej już zbite
Nie, to trumna, deski zbite..
Gwoździe nabite..
Klatka jest z żelaza, hart ducha i żelazo ciała
Lew nie przegryzie, sęp nie przejdzie
Twarda stal, mury mego zamku
Baszty niby mocne i strzeliste
Potężna brama, nic nie przejdzie
Sępy przelatują, niedźwiedzie przechodzą
Na przedzie lew niby król
Klatka już słabsza, lecz nie moja
Dzielimy ją z innymi, nawet z tymi
Sępy już gryzą, niedźwiedź swą łapą przygniata
Lew zagryza ludność Mą, ludzie padają
Horror dnia białego, krew na każdym zakręcie
Ciał pełno, zwracają się dni przebyte..
Lecz czym że jest ta przegrana, skoro jeszcze stoję
Na górze przede mną, stoisz Ty, Aniele
Z Tobą sił mi nie brak, teraz mogę brnąć dalej
Teraz Miecz Chwały przebije skórę niedźwiedźia
Strąci z nieba sępy, lew się ugnie
Archaniele..

sobota, 26 listopada 2011

Słowik

Słowik z wiatrem ciepłym tu zaleciał
Czegóż chcesz ode mnie? - spytał
Jego skrzydełka były wymęczone
A oczka senne, zasiadł na gałązce
Proszę Cię Słowiku, leć do mej Dziewczynki!
Zanieś jej mą miłość, proszę nie zapomnij!
Słowik spojrzał z uśmiechem i odleciał
Wiatr go niesie do mej Dziewczynki
Szklanej Dziewczynki..

piątek, 25 listopada 2011

Prośba, nie wezwanie

Gabrielu, siłę proszę, wiarę proszę, nic więcej
Aniele, opiekuj się też i mym Aniołem, twoim Pobratymcą
Michale, mieczem swoim zwalczaj, sprawiedliwość przynieś
Aniele, opiekuj się też i mym Aniołem, twoim Pobratymcą
Ezekielu.. ześlij dary chleba i wody, otwórz bramy niebios
Aniele, opiekuj się też i mym Aniołem, twoim Pobratymcą
Aniołowi śpiewają pieśni naszego życia, wplećcie szczęście między wersy
Wplećcie zdrowie między słowa, dajcie życie między sylaby
Każdego ranka wieczorem nieście wiarę!
Każdego dnia nocy dawajcie siłę!
Codziennie bywajcie przy mym Aniele, niech wam służy promyk
To tylko prośba, nie wezwanie..
Zwieszam głowę..

Schodami do nieba

Kolejna minuta, 'zegar tyka'..
Kolejny kafelek, krwisty..
Rani Cię znowu, kolejna walka..
Zimna posadzka, zimne ciało..
Kolana obdarte, gardło wytarte, dłonie lodowate..
Uczucia znikają, rodzi się jedno..
Łzy nic tu nie dają, kolejny kafelek do pokonania..
Wycierasz deskę, to już koniec, bitwa przegrana..
Brud i smród już nie przeszkadza, codzienność..
Między kafelkami, potok fugowego jedzenia!
Ale są przecież siły i moce, które w ruch Cię wprawiają
Jest taka moc, która buduje, nie naprawia..
Jest taka moc, która daje siłę, nie wyzwala..
Miłość, wiara, to pozostaje, są inne drogi, dla Mię zakryte
Aczkolwiek widzieć je możesz..
Schodami do nieba, wierzę w to..

czwartek, 24 listopada 2011

Sen..

Dobranoc.. zamknij już swe słodkie oczka
Niech noc przyniesie same dziwy i otuchy
Sen Cię otuli, przymruż swe oczka, ulegnij
Zatańcz na parkiecie łąki, kwiaty w Twoich włosach
Niedaleko rzeczka, dźwięki jej muzyka, tańcz!
Nie otwieraj oczek, dłonie ogrzej pod pierzyną
Ułóż się wygodnie, przez sen się uśmiechaj
Pocałunek Miłości, nie płacz, łzy odejdą na bok, nie teraz!
Jesteś Mą Piękną Księżniczką, mą Królową Wiosny!
Śnij już teraz, proszę wiatr by spokój Ci przywiał
Zamknij już swe słodkie oczka..
Piszę to na papierze, a przed oczyma mam to
Twoje Słodkie Oczka..

Orzeł

Orzeł wzleciał ponad nasze głowy, ofiary swej doszukuje
Honorowe jest to zwierze, lecz waleczne
Symbol sprawiedliwości, honorem się otacza, a siłę ukazuje
Nic tu dodać, nic tu ująć, a jednak!
Krzyczy orzeł! Ktoś tu leci! To nie tak!
Żywota swojego długiego, dopilnuj orle wspaniały
Wielu by chciało upadku twego, boś Ty orłem jest
"Nie ma cierpienia, w końcu nadchodzi!" krzyczy z nad przeciwka!
To Twa zwada! To jest On! Nie idź za głosem, słuchaj serca!
Orle! Tyś jest odważny! Tyś sprawiedliwy! Tyś honorowy!
Nie daj się zwieść! To słowa są duszy która się uwolnić chce!
Nie daj się tak łatwo, nie ma siły bez odwagi!
Ty masz siłę i odwagę, duch pierwszy!
A to wszystko przez Twą miłość do ojczyzny.. i nie tylko!

wtorek, 22 listopada 2011

Starzec i przeszłość

Starzec przed śmiercią rzekł do mnie:
Chłopcze, jesteś kimś innym, nie mogę naprawić, jeno śmierć mi pozostała..
Jam wtedy mu odrzekł:
Starcze, pamiętasz wszystko co było, teraz tego kres, przywitaj Ich ciepło tam na górze, miałeś to wszystko, teraz jako ostatni dołączysz do swojego szczęścia, ponownie..
On z oczami zalanymi łzami rzekł:
Nie marnuj życia, i Ty też, nie pozwolę Ci się zranić, tak jak ja się zraniłem.. Nie mogę naprawić, ale teraz się obudzę, i dotrzymam słowa.
Łzy spłynęły po policzkach starca, lecz ten już tego nie poczuł..
Jego ostatnie tchnienie było nie widoczne, głowa opadła oczy wpatrzone w jeden punkt.. to już to.
Widziałem jak biegnie, ostatnie siły by dotrzeć do ukochanej, bo to siła miłości..
Leżał bezwładnie na łóżku, a chłopiec po prostu odszedł.. cóż miał zrobić..
Zawiesił głowę, wyszedł..
Starzec odszedł, on mu nie powiedział prawdy..
Prawdy.. jak bardzo go kochał..
Zabrakło czasu..
Nie miał ku temu sposobności..
Teraz to już przeszłość, starzec odszedł..

Czasem warto powiedzieć proste dwa słowa, lepiej późno niż wcale.
Są one silne, nie winno się rzucać ich na wiatr, jeno z myślą wypowiadać.
Starzec odszedł, przeszłość, teraz Ty staniesz się starcem..
Mów tego więcej.. Miej więcej słów.. Bo one są ważne, jak i czyny..

Najpiękniejszy kwiat

Małe, słodkie słówka latają wkoło nas..
To one ukazują się w oczach, lecz te większe.. są w Tobie.
Motyl, o niebiesko żółtych skrzydełkach
Kwiat który owoc swój ukazał, a płatki odchylił
Zapomniane na wieki drzewo, obrosło liśćmi, pierwszy raz od wielu lat
Świeżo ułożony przez wiatr śnieg na zboczach, skały obrośnięte roślinnością
I wymieniać bym mógł wiele, bo wiele jest dobrego w przyrodzie
Ale przyroda nie szczyci się pięknem takim jak Ty..
Przyroda nie ma tego co ja mam.. Ciebie..
Najpiękniejszy kwiat!

poniedziałek, 21 listopada 2011

Kryształowe serce

Coś Cię już ściska.. coś Cię już trapi
Wysoko ponad głowę Twą, orzeł wzlatuje
Nogi Twe uciekają w głąb miasta, gardło już ściska
Powoli tchu Ci brak, coś się kołysze..
Padasz na kolana.. potem na twarz..
Lecz czołgasz się jeszcze, nie poddajesz się
Aż tu nagle, z nieba zlatuje orzeł!
Ogromne skrzydła uderzają niewidoczny wiatr!
Pazury jego wbijają się w oczodoły.. krew trysnęła!
Nic już nie widzisz, trzymasz się za rany, ból głęboki
Ciemność przed oczyma.. Coś Cię ściska..
To kryształowe serce, usypia..

niedziela, 20 listopada 2011

Złoty Dwór

Budowałeś swą twierdzę długo..
Mury twego zamku grube i wytrzymałe..
Gród twój bogaty na zewnątrz..
Wszystko lśni złotem, chorągiew rodu powiewa
Lecz w środku.. wnętrze chce być takie jak Ty
Chce przypominać Ciebie..

Złoty gród wzniesiony na wzgórzach trawiastych..
Na blankach wieży, z wzrokiem w oddali siedzisz Ty
Szklana Dziewczynka, to łatwe do zrozumienia..
Wzrok Twój wbity w oddal..
Wiatr kołysze twe szklane włosy
W oddali widać konia, galopem mknie przez łąki
Drewniany chłopczyk, to łatwe do zrozumienia..
Mknie do Cię, z wiatrem..
List twój oddać.. Zapieczętowany pocałunkiem

Łzy na polanie

Łzy zalały polany zieleni, drzewa napoiły..
Powstały smutne kwiaty, lecz płatki ich zżółkłe
Wody wezbrały, wylały rzeki, morza, jeziora
Burza się zerwała, chmury niebo zakryły
Pociemniało, słońce schowane za murem
Nikt nie widzi, łzy się polały
Nikt nie widzi, łzy się polały..
Gwiazdy spadły!
Pioruny uderzyły!
Nikt nie widzi, łzy się polały
Nikt nie widzi, łzy się polały..
A to wszystko istota..
Kobieta klęczy na trawie..
Łzy się polały..

'temat'

Łzy pociekły z oczu gwieździstych, policzek poczerwieniały
Włosy opadły na smukłą twarz, niby nic
Głos załamany tęsknotą, smutek ogarnął, nie złość
Głowa skierowana w którąś z stron, boli..
Dłoń otwarta z złości, przerażenie wygrywa
Mur z chmur, nikt nic nie widzi, łzy się polały
Ona jeszcze w przerażeniu, łzy się leją
On jeszcze w gniewie, dłoń już zamknięta

Słońce przygasło

Kiedy wrócisz do domu?
Już nigdy..
Słońce przygasło, księżyc zawisł
Wkoło gwiazdy, służą mu swym blaskiem
Drzewo opadło do korzeni, liście spadły na trawę
Kamienie zarosły zielenią..
Lecz deszcz przyszedł, zmył brudy
Gdy ustanie, Ty powrócisz, nie On..

Nie znasz dnia ani godziny

Nie znasz dnia ani godziny..
Wiatr zaszumi, piach sypnie po oczach
Róże poczernieją, miłość ustanie
Ból wzbierze na sile, kości skruszeją
Liście opadną, drzewa połamane zawisną
Przybędą do nas znienacka, jak cienie!
Jak złodzieje! Do serc naszych się włamią!
Miej światło w swym sercu..
Niech kryształ zapłonie!
Bo nie znasz dnia ani godziny..
Gdy smutek zagości

środa, 16 listopada 2011

Światło nadziei

Światło nadziei, w sercu twym kryształowym
Palić się nie może.. coś tu wadzi
Ale nie martw się!
Uśmiechnij się, nie zostawił Cię samą!
Niosę światło!
Światło które wspomoże!
Ale boję się.. boję się że za szybko wygaśnie..
Nie pielęgnowane nadzieją na dobro..
Czarodziej to przepowiedział..
Szklana Dziewczynka i jej kryształowe serce

Wiele po staremu

Starszyzna to przepowiedziała, czasy powróciły..

Wiatr szumi wśród liści, już nie z melodią ptaków
Mroźny wiatr, zapowiadający moc zimy
Wiele pytań rozwiązanych, nowe dochodzą
Starszyzna nie odpowiada.. trzech się ukryło!
Wiele po staremu, wiele po staremu..

wtorek, 15 listopada 2011

Drewniany chłopczyk..

Pamięć Mnie nie zwodzi!
W ognisku domowym!
Ogień rozszalał!
Płomień zapanował nad tym królestwem!
Ale kawałek mebla przetrwał!
Na śniegu zostawszy..
Dziad go znalazł, wystrugał.
Drewniany chłopczyk!
Kryształ.. połówka do kieszeni!
Tak łatwopalny, a jednak trwały!
Tak łatwy do złamania, a jednak! Żyje!
Idziesz chłopczyku drogą diamentową
Na końcu czeka istota równie piękna co diament!
Kryształy się łączą!
Drewniany chłopczyk!

Szklana Dziewczynka..

Pamiętam to do dziś!
Jak by to było wczoraj..
Szkło się rozbiło, posprzątane
Jedno zostało, niby zalążęk
Szklana istoto!
Szklana Dziewczynka!
Tak krucha.. Tak łatwo Ją rozbić!
Szkło, krańce ostre! To dodaje charakteru!
Składa się nie raz, na nowo! To siła!
Mała istoto!
Szklana Dziewczynka!
Małym być! Kryształ znalazłaś!
Połówka do kieszeni..

Szklana Dziewczynka i Drewniany chłopczyk

Drewniany chłopczyk, Szklana Dziewczynka
Kryształ między nimi..
Łatwo ich złamać, skruszyć
Ale pamiętam wszystko co się przydarzyło
Szli razem za swe ręce, tak różne od siebie
Mimo to, trzymali się mocno
Przed ogniem uchroni, Szklana Dziewczynka
Przed kamieniami ochroni, Drewniany chłopczyk

Choć tak różni od siebie, tworzą jedno
Znalazłem go na ziemi, leżał tam bezwładnie
Ona tuż przy ogniu siedziała, iskry podpalały
Podsunąłem go tam, Ona go okryła
Tak różni się złączyli..

Szklana Dziewczynka i Drewniany chłopczyk

poniedziałek, 14 listopada 2011

Superbohater!

Gdzieś zapodział się mój Bohater
Superbohater, mój..
Będę taki jaki On, ratować chcę wszystkich
Darzyć innych tym czego nie mają
Zapracowany, bo pilnuje porządku w rodzinie
Ale spoczywa jednego dnia w tygodniu
Siada na księżycu, opowiada jak musiał walczyć
Walczy na co dzień, teoretycznie wygrywa
Będę taki jak On, będę wygrywał
Gdzieś zapodział się mój Superbohater
Mój ideał którego nikt doścignąć nie może
Mój wzór nad wzorami, którym stać się pragnę
Gdzieś mi się zapodział..
Mój wzór!
Mały chłopiec wie..
~~
Już nie znajdzie..

Nie martw się..

Nie martw się, wszystko się ułoży
Żyjesz przecież z dnia na dzień, z jedną myślą w głowie
Wiele do naprawiania nie masz, to przez to
Gdzieś Ci się zapodziało serce, a uczucie wstrzymało swą iskrę
Lecz wszystko to mija, bierzesz łyk, mija powoli
Aczkolwiek i wszystko wraca, wtedy bierzesz łyk i znowu odchodzi
I tak w kółko..
Gdzieś Ci się zapodział twój chłopak
Bądź z niego dumny..
Gdzieś się poplątało Mi, lecz wszystko się rozwiąże
Nie martw się, czas przyjdzie taki i ukojenie razem z nim
Jeszcze przyjdzie czas..
Brak prostych rzeczy, następstwa chorobliwe
Przyjdzie czas, będziesz ze mnie dumny
Będę taki jak Ty..

niedziela, 13 listopada 2011

"Chłopiec i Mężczyzna na Księżycu"

Mały Chłopiec i jego Ojciec
Nierozłączni, na wsze czasy
To On uczył go kopać piłkę
On uczył go jazdy na rowerze
Pomagał w lekcjach, gdy była potrzeba
Wspomagał w sprawach serca
To On pokazał mu jak żyć
A Chłopiec dorastając rzekł:
Będę jak Ty, Tato.
Ojciec z łzami odpowiadał:
A Ja zawsze dumny będę z Ciebie.

Ojcze, gdzie twa miłość ucieka
Gdzie twa opieka spierzchła
Gdzie Ty się zapodziałeś Mi
Gdzie ta pierwsza piłka
Gdzie ta pierwsza jazda
Gdzie twe rady, Ojcze
Tato..
Będę taki jak Ty, Tato

niedziela, 6 listopada 2011

Słońce już wzeszło

Słońce już wzeszło, mężczyzna w pordzewiałej zbroi wszedł na pagórek wyrastający poza drzewa
Usiadł na skale, widok stąd przeogromny, czubki drzew, królestwa, miasta na widoku
Koń jego na niższym poziomie sili się wodą z strumyku
Lecz wzrok Rycerza nie przykuły królestwa, wojny, drzewa, a dom.
W oddali, widać dom, ognisko jego domowe zapalone.
Wewnątrz pustki, cisza, w piecu ogień trzaska, aczkolwiek dom stoi pusty.
Słońce świeci, ogrzewa mocno. Przed drzwiami siedzi kobieta, okryta czerwoną suknią
Tylko tyle dojrzeć może Rycerz, siedząc na skale
Bacznie się przygląda, parę staj obok, nadciąga stado wilków.
Rycerz czeka, czeka by zbliżyć się w odpowiednim momencie
Obronić..

Horyzont

Horyzont zanika wśród mgły
Dom zamyka swoje drzwi na świat
Zaczyna się..
Walka z nie znającą litości rzeczywistością
Kolejne łzy przelane, złość wyładowana
Okna niby zabite deskami, słońce nie dociera
Ściany niby głuche, ludzie niezauważalni
Czujesz się wygnany, na koniec pokoju
Twój statek płonie, twoja wieża zrujnowana
Potem cisza..
Drzwi się uchylają, deski odpadają
Światło dzienne, niby wpada, niby oświetla
Horyzont zanika..

czwartek, 3 listopada 2011

Cień

Nocą, przemyka między ulicami szary cień
Niby nic, niby cień.
Zagubiony, wypadł z czasu
Cóż więc pocznie?
Mknie dalej, nie znając drogi
Może się zatrzyma?
Może poczeka?
Czasu już dużo stracił
Może jednak?
Bard, mówi o pośpiechu
Cień spieszy, niecierpliwy
Bard, mówi o czasie
Cień nie czeka, mknie ślepo dalej
Bard, mówi dalej, pisze dalej, śpiewa dalej
Cień nadal, włosy Twe już zaplątane
Bard:
Sen twój niedaleko, czekaj wytrwale
Przyjdzie z radością na twarzy
Wtedy uśmiech i zagości
Cień:
Jaki jest twój werdykt?

Nowa Historia

Jedno spojrzenie
Wystarczy, by nastało coś wielkiego
Jeden pocałunek
Utwierdza to w korzeniach tak by nie upadło
Pierwsze spojrzenie
Nastaje wiosna
Usta czerwone jeszcze, ostatnie pocałunki minęły
Pora na coś nowego
Pierwsza opowieść miłości minęła
Czas na historię..
Pocałunek, wtedy rozpoczyna się
Odejście, wtedy kończy się
Pomiędzy tym, wiele wspomnień
Pierwsze spotkania, pocałunki
Niewinne spojrzenia..
Dotyk, kojący ból wszelaki
Tak się rozpoczyna miłość
Całuj, twe usta są czerwone..
Lecz to już Nasza historia.

Okręt Wspomnień

Światło na piaszczystym brzegu daje niby znak
Stary Marynarz linę swą odnalazł
Siwa jego broda, opadła na marynarkę
Niebieska jego czapka, opadła na głowie..
Okręt kołysze się pod morskimi falami
Stary Marynarz siedzi na brzegu swej latarni morskiej
Morze niespokojne, statek dryfuje nad brzeg
Fale wzbierają pieniąc się złowrogo
Okręt coraz bliżej brzegu, już nadchodzi
Marynarz siedzi na kamieniu tuż przed latarnia morską
Duma..
To co zostawił dawno temu, idzie z wiatrem tuż za nim
Oczy jego przepełnione szarością wpatrują się w odległe morze
Fajka jego, dawno już pusta
Ręce pokaleczone, liny działały
Światło w oddali, to inny Marynarz
Los każdych, nas i twój i jej i jego
Długo to już trwało, statek dopłynął
Duchy przeszłości wypadają na piasek jego domu
Przechodzą obok niego obojętnie, jak by wiatr lekko szumiał
Drzewa uschły już wieki, latarnia już świeci ostatki
Morze, stare jak On, wzbiera na wodach
Starzec wstaje i z fajką w ustach podąża przed siebie
Duchy go niosą, wprost nad przepaść stromą
Tam go wiążą, siada błogo na krawędzi..
Czas płynie niespokojnie, statek postrzępiony
Życie przemija, czy to już czas?
Chwila przeminęła, kotwica leży obok
Powoli dryfuje nad przepaść
Wzrok szary wbity w daleki dal morski
Wspomnienia, przychodzą teraz na myśl
Maszt jego statku postrzępiony, to czas
Usta popękane, mroźny wiatr zawiał
Młodość przeminęła, nie spełniona
Pełna smutku, żalu, bólu
Przeminęła, czas na nowych Marynarzy
Kotwica już prawie na krawędzi
Ostatnie tchnienie przed lotem
Lotem wprost na skały, do morza
Ciało postrzępione, wzrok już martwy
Cóż więc teraz pocznie stary Marynarz
Jeno czapka jego została.. Kotwica złota na niej
Któż ją znajdzie, ten los jego podzieli, powiadają
Lecz taki los czeka Marynarzy, a są nimi Ci..
Wiatr uspokoił, morze ucichło, fale opadły
Statek oplotły glony i morska roślinność
Latarnia pod wodą morską już znikła
Poemat dość długi, uczucia wylane
Lecz uczucie to żyje nadal
Marynarz na wieki w morzu spoczął
Kolej na przyszłych Majtków
Teraz i Ty możesz przez życie dryfować
Aż w końcu zatrzymasz się w swojej latarni
I tam wyczekiwał swój Okręt
Okręt Wspomnień


I wspomnij mnie jeszcze nim zajdzie słońce
Nim dopadną mnie dwaj czasu gońce
I zabiorą gdzieś dalej, bym walczył w niebie
Przecież nie chcę jeszcze opuszczać Ciebie..
I dobrze wiemy o tym, tak mi kapitan powiedział..
A potem mi baśnie wysnuł, opowiedział
Nie chcę już płonąć, chcę żyć..

wtorek, 1 listopada 2011

Słowa różnorakie

Dom Twój stoi opuszczony, wielka pustka panuje
Dlaczegóż to tyle przestrzeni się tam zagęściło?
Przecież tyle życia było, a nagle.. wszystko ucichło
Jedni wyjechali, powiadają.
Drudzy ucichli, mówią.
Inni.. odeszli, albo nie było ich wcale.
Tęsknota.. wraz z zimą przychodzi i daremnie od niej uciekasz
Samotność.. przychodzi z jesienią, liście z drzew opadają, piękne krajobrazy
Aczkolwiek piękno to ma swoją czarną stronę, samotność.
Czy tak ma być?
Tęsknota do domu, wiedzie Cię w dalekie krainy, krainy marzeń.
Tęsknota do czegoś nieznajomego, rzec by można.
Chłód zimy, uczucie jesieni, ciepło lata, deszcz wiosny.
A Ty nadal poza domem swym. Nadal tkwisz..
Zimą mroźny wiatr Cię zmaga
Lecz ogień w tobie płonie, zgasić go trudno, powiadają.
Jesień wtrąca samotność, lecz Ty się tego nie lękasz, masz czyjąś dłoń.
Lato przynosi ciepło, które dzielisz z innymi.
Wiosną deszcz, spływa po uliczkach, po twym policzku.. Jest ktoś kto Ci twarz chustą nakryje
Na słowa otuchy do tych jesiennych, co ich samotność zmaga: Słowa mówią, na każdego jest czas. Znasz to.
Gwiazdy nad domem mym świecą pomyślnie.. to czas jesienny, lecz nie mi walka z samotnością.